31-letni defensor na Camp Nou trafił latem po tym, jak wygasła mu umowa z londyńską Chelsea. Hiszpan otrzymał od sześciokrotnych mistrzów Anglii ofertę prolongaty współpracy, lecz ten marzył o innym kierunku.
Po 12 latach gry na obczyźnie Alonso wrócił wreszcie do ojczyzny, dołączając pod skrzydła Xaviego w FC Barcelonie. Tym samym podążył drogą swojego ojca, który w przeszłości przywdziewał granotowo-bordowy trykot przez pięć lat.
W nowym otoczeniu adept cantery Realu Madryt odnalazł się stosunkowo szybko. Trener „Dumy Katalonii” wykorzystuje go coraz częściej, stawiając go nawet w roli stopera, co oczywiście wynikało z trudnej sytuacji kadrowej.
Aktualny bilans madrytczyka w tym sezonie to 10 występów i bramka.
Zarząd wicemistrzów kraju zamierza przedstawić 31-latkowi nową umowę, dostrzegając w nim, tak potrzebną obecnie, wszechstronność. Jak podaje „Sport”, obydwie strony są gotowe do podjęcia rozmów.
Co ciekawe, rzeczone przedłużenie współpracy sięgałoby 30 czerwca 2025 roku. W momencie wypełnienia kontraktu Alonso miałby już 34 lata. Oferowanie takich kontraktów zawodnikom po trzydziestce w Hiszpanii nie należy do częstych praktyk.
Obecnie aż sześciu piłkarzom, wliczając w to Marcosa Alonso, katalońskiej drużyny 30 czerwca 2023 roku kończy się umowa. W gronie tym znajdziemy jeszcze Memphisa Depaya, Héctora Bellerína, Sergiego Roberto, Iñakiego Peñę i w końcu Sergio Busquetsa, którego czas na Camp Nou dobiega końca.
FC Barcelona na ten moment okupuje drugą lokatę w tabeli LaLigi. Do liderującego Realu Madryt traci zaledwie punkt.