Jeszcze nie tak dawno wydawało się, że zmiana na ławce trenerskiej jest nieunikniona. Wówczas 58-latek zaczął wypowiadać się w sposób wpisujący się w ostatnią retorykę zarządu „Blaugrany”.
Klub przekazał już, ze pewien cykl dobiegł końca i potrzebne jest nowe otwarcie. Ronald Koeman nie miałby nic przeciwko, gdyby to on stanął na czele projektu w przyszłym sezonie.
Dzisiaj Holender stawił się na Camp Nou wezwany przez Joana Laportę. W spotkaniu uczestniczyli najważniejsi członkowie świty prezydenta, a także agent szkoleniowca.
Katalońskie media przekonują, że wbrew wcześniejszych spekulacjom rozmawiano jedynie o ubiegłym sezonie, a temat przyszłości zostanie poruszony w późniejszym terminie.
Temu przeczy jednak wypowiedź Roba Jansena, przedstawiciela Koemana, który zaznaczył, że możliwe jest przedłużenie umowy.
– Spotkanie poszło gładko i było pełne szacunku. Odczucia są pozytywne. Do tego stopnia, że Ronald może nawet zostać na dłużej. Na to jest jednak jeszcze za wcześnie. Będzie więcej spotkań – oświadczył dyrektor generalny agencji menedżerskiej Wasserman.
„El Periódico de Catalunya” zauważa, że w przypadku, gdyby stronie się nie dogadały, FC Barcelona będzie zmuszona zapłacić trenerowi 7,5 miliona euro. To, czy przy jej trudnej sytuacji finansowej, z pewnością byłoby klubowi nie na rękę.