„The Blues” nie odwrócili losów dwumeczu z Realem Madryt i po raz drugi uznali wyższość obrońcy trofeum Ligi Mistrzów.
Tym samym pożegnali się z marzeniami o odniesieniu zwycięstwa w tych prestiżowych rozgrywkach, co stanowiło dla nich ostatnią szansę na to, by pozostać na europejskiej arenie w następnym sezonie.
Dla Chelsea jest to olbrzymi cios nie tylko pod względem sportowym, ale także finansowym po poczynionych inwestycjach w wysokości ponad 600 milionów euro na sprowadzenie nowych zawodników w przeciągu dwóch ostatnich okien transferowych.
Nad tym faktem ubolewa nie tylko kierownictwo, ale i Frank Lampard zatrudniony w charakterze tymczasowego następcy Grahama Pottera do końca trwających rozgrywek.
Legenda ekipy ze Stamford Bridge nie okazała się wybawicielem drużyny i na dodatek notuje w niej na tyle haniebne wyniki, że zapisała się w negatywny sposób w historii klubu jako najgorzej rozpoczynający pracę szkoleniowiec.
Do tej pory żaden menedżer „The Blues” nie zanotował czterech porażek z rzędu - Wolverhampton (0:1), Real Madryt (0:2), Brighton (1:2) i Real Madryt (0:2) - w całej 118-letniej historii.
Spory wpływ ma na to brak w kadrze bramkostrzelnego napastnika, co pokazuje kolejna wstydliwa statystyka z zakończeniem aż 18 spotkań (jeden u Saltora, dwa u Tuchela, trzy u Lamparda i dwanaście u Pottera) bez zdobyczy bramkowej we wszystkich zmaganiach. Gorzej pod tym względem wyglądała tylko sytuacja w sezonie 1980/1981 - 21 meczów.
Sam Lampard także śrubuje negatywną dla siebie statystykę, ponieważ nie wygrał żadnego z ostatnich czternastu pojedynków - cztery porażki z Chelsea, dwa remisy i osiem porażek z Evertonem. Po raz ostatni cieszył się z odniesienia zwycięstwa w październiku 2022 roku w starciu przeciwko Crystal Palace w Premier League.