Po miesiącach niepewności kibice i zarząd Borussii Dortmund mogą odczuć ulgę. Atakujący z kameruńskimi korzeniami przybliżył się znacznie do nowego kontraktu. Obecny wygasa już przyszłego lata, co wzbudzało zainteresowanie kilku dużych klubów.
Urodzony w Yaoundé notuje udany okres, stając się coraz ważniejszą postacią w układance trenera Edina Terzicia. Ukoronowaniem dobrej formy było bezwątpienie powołanie na Mistrzostwa Świata, podczas których zanotował mały, bo jednominutowy, epizod w przegranym przez Niemcy starciu z Japonią.
Na Starym Kontynencie nikt nie ma wątpliwości co do talentu drzemiącego w adepcie akademii FC St. Pauli. Te pojawiają się natomiast w innej kwestii.
Moukoko przyszedł na świat w Kamerunie. W państwach afrykańskich proceder zaniżania wieku wciąż występuje. Wynika to z kilku powodów, w tym słabo rozwiniętej administracji, systemu medycznego czy po prostu chęci zarobku (młodszy zawodnik zawsze będzie droższy i więcej zarobi).
Cała sprawa reprezentanta naszych zachodnich sąsiadów wypłynęła na światło dziennie niedługo po ujawnieniu nieprawidłowości w kameruńskiej piłce. W tamtejszej kadrze U-17 aż 21 zawodników po testach okazało się znacznie starszymi.
Osoba podająca się za przybranego ojca Moukoko udostępniła mediom jego akt urodzenia, wedle którego ten w rzeczywistości nie urodził się w 2004 roku. Na dokumencie widnieje rok 2000, co oznacza, że napastnik może w rzeczywistości być o cztery lata starszy.
Podobna narracja w sprawie rzekomo 18-letniego piłkarz pojawiła się już w 2017 roku. Wówczas Niemiecka Federacja Piłki Nożnej zaprzeczyła tym doniesieniom, ucinając temat. Ale tylko do czasu.
Niemieckie media za dowód wątpliwości podają choćby to, że Moukoko w wieku 12 lat miał.... 18-letnią dziewczynę, a w wieku 16 lat - 23-letnią.
Moukoko w tym sezonie uzbierał 22 występy, w których zdobył sześć goli i zanotował tyle samo asyst.