Ofensywny pomocnik rozgrywał bardzo dobre zawody przeciwko „Biało-Zielonym”, ale niestety nie zdołał ich dokończyć z powodu odniesionego urazu tuż przed końcem regulaminowego czasu gry.
Wówczas 23-letni zawodnik został bezpardonowo zaatakowany przez Tomasza Makowskiego, który z dużym impetem oraz wyprostowaną nogą wszedł w piszczel czternastokrotnego reprezentanta Polski.
Ten na szczęście po interwencji lekarzy zdołał o własnych siłach opuścić boisko, co od razu mogło wskazywać na to, że nie doznał poważnej kontuzji.
Dobrej myśli w kwestii stanu zdrowia Bartosza Kapustki po zakończonym spotkaniu był także Czesław Michniewicz, który z ferowaniem ostatecznych wyroków wolał jednak poczekać na wyniki szczegółowych badań.
Te okazały bardzo optymistyczne dla ofensywnego pomocnika, który jeszcze w tym tygodniu powinien wrócić do normalnych zajęć w Legii Warszawa.
- Mamy dobre wiadomości! Bardzo dobre! Choć wyglądało to bardzo niebezpiecznie, kontuzja Bartka Kapustki nie jest poważna, w ciągu kilku dni powinien dołączyć do treningu z zespołem - poinformowała Izabela Kruk, rzecznik „Wojskowych”.
23-latek rozegrał 13 spotkań dla ekipy z województwa mazowieckiego w tym sezonie i zdobył w nich jedną bramkę oraz zaliczył tyle samo asyst.