Byłby to z pewnością jeden z najgłośniejszych transferów w historii Ekstraklasy, której brakuje zawodników z uznanym nazwiskiem na rynku międzynarodowym.
Dariusz Mioduski, prezes Legii, na Twitterze napisał: „Będę miał dla Was dzisiaj tansferową niespodziankę. Sądzę, że będzie się podobała”. Zaraz potem Maciej Kaliszuk, dziennikarz „Przeglądu Sportowego” potwierdził, że mowa właśnie o Eduardo.
Legia tym samym kontynuowałaby politykę w kierunku chorwackim ze względu na osobę trenera Romeo Jozaka. Wczoraj w Warszawie zameldował się Domagoj Antolić (http://transfery.info/109390,oficjalnie-zimowa-rewolucja-w-legii-rozpoczeta-pierwsze-wzmocnienie-jozaka).
Eduardo Alves da Silva jest dobrze znany z występów w Arsenalu i Szachtarze Donieck. Ostatni rok spędził w ojczyźnie w Atlético Paranaense, gdzie jednak nie wiodło mu się dobrze i nie strzelił nawet bramki. Umowa wygasła z końcem grudnia. Teraz wygląda na to, że przychodzi czas na powrót do tego regionu Europy, w którym przecież odnajdywał się znakomicie podczas dwóch przygód z Szachtarem. Łącznie w ukraińskiej Premier Lidze strzelił 39 bramek i zaliczył 15 asyst w 111 meczach, co pomogło w zdobyciu czterech tytułów mistrzowskich.
34-letni napastnik jest naturalizowanym Chorwatem. W reprezentacji zagrał w 64 meczach, strzelając 19 bramek. W bałkańskim państwie spędził wiele lat, bo z Brazylii do Zagrzebia trafił już jako szesnastolatek. W 2007 roku po świetnych występach dla Dinama wypatrzył go Arsenal i zapłacił wówczas 7,5 miliona funtów.
W ostatnim pełnym sezonie w futbolu europejskim, 2015/2016, Eduardo potrafił strzelić 18 bramek w 41 meczach Szachtara we wszystkich rozgrywkach.