Środa była dniem, w którym to Legia Warszawa przystąpiła do walki w ramach 2. rundy eliminacji Ligi Mistrzów. Podopieczni Czesława Michniewicza mierzyli się tego dnia z mistrzem Estonii, a więc Florą Tallinn.
Lepsi okazali się „Wojskowi”, którzy po ciężkim meczu pokonali rywala w stosunku 2-1. Bramki na wagę triumfu zdobywali Bartosz Kapustka i Rafael Lopes.
Po meczu na temat postawy swojej drużyny odniósł się wspomniany szkoleniowiec.
- Ja nie jestem zaskoczony tym, co działo się na boisku. Spodziewałem się dobrego, ale trudnego meczu. Udało nam się wygrać, choć po cichu liczyłem, że ten triumf będzie nieco bardziej okazały - przyznał Michniewicz.
- Szybko strzeliliśmy gola, ale później zabrakło Kapustki i zaczęły się nasze kłopoty. Kontuzja, którą odniósł, spowodowała, że szybko musieliśmy zmienić ustawienie i przejść na grę dwójką defensywnych pomocników, co z kolei było wodą na młyn dla rywala. Złe decyzje, złe wybory i tym właśnie goście się napędzali - dodaje.
Zdaniem 51-latka zwycięstwo jego drużyny mogło być bardziej okazało.
- Wygrana zawsze cieszy, bo to są puchary. Poza tym zawsze można liczyć na Rafaela Lopesa. On potrafi strzelać ważne bramki i za to jesteśmy mu wdzięczni. Ten mecz mogliśmy rozstrzygnąć wcześniej za sprawą strzałów Jędrzejczyka lub Wieteski. Rezultat jest, jaki jest - zakończył.
Rewanżowe spotkanie zostało zaplanowane na kolejny wtorek. Początek o 18:00.