Mowa tu o Manucho, który na Old Trafford przebywał w latach 2008-2009. Zagrał on w jednym ligowym pojedynku, resztę tego czasu spędził na wypożyczeniach. Potem był jeszcze choćby w Realu Valladolid, skąd latem 2014 roku trafił do Rayo.
Bebé jest z kolei jednym z największych niewypałów w karierze Sir Alexa Fergusona. Szkot sprowadził Portugalczyka za blisko dziewięć milionów euro, chociaż jak sam potem przyznał, nie widział go nigdy na żywo w akcji. Przez cztery lata napastnik dla "Czerwonych Diabłów" zagrał dwa mecze w Premier League. Jego jedynym dotąd udanym sezonem był 2013-14, kiedy to dla Paços de Ferreira w 27 spotkaniach strzelił 12 goli.
- Manucho przyjął mnie tutaj bardzo dobrze. To trochę jakbyśmy znali się od bardzo dawna. Jesteśmy przyjaciółmi, chodzimy razem na treningi, śmiejemy się i tańczymy. Muzyka jest tutaj wszędzie. Chcę grać dobrze, a z nim nie da się tego nie robić - powiedział o swoim starszym koledze 25-latek na łamach dziennika "AS".
Mimo to statystyki obu panów na razie nie powalają na kolana. Manucho nie zapisał się w tym sezonie niczym szczególnym, natomiast Bebé w dziesięciu meczach strzelił jednego gola i dołożył do tego trzy asysty.