Kulesza zastąpił Zbigniewa Bońka na najważniejszym stanowisku w polskiej piłce ponad dwa lata temu. Jego pozytywne dokonania wyraźnie przesłaniają skandale.
Tylko w tym miesiącu media nagłośniły choćby kulisy rozstania z Paulo Sousą, jakie wcześniej nie były znane. Portugalczyk miał porzucić funkcję selekcjonera przez unoszący się w gabinecie prezesa fetor alkoholu, który zniechęcał Portugalczyka do dalszej współpracy.
Ostatnio wybuchł też skandal z rzekomym procesem transportu alkoholu do Kataru podczas Mistrzostw Świata, na których „biało-czerwoni” dotarli do 1/8 finału. Spekulacje mówią o zaangażowaniu ze strony Ambasady RP.
Wcześniej najgłośniej było o „aferze Stasiaka” i przerzucaniu się winą za obecność byłego skorumpowanego działacza piłkarskiego podczas meczu eliminacyjnego do EURO 2024 z Mołdawią w Kiszyniowie.
– Dla mnie ważne było nie tylko to, żeby wygrać, ale także to, żeby móc rządzić. A tam było tylko wygrać i „jakoś to będzie”. No i mamy: „jakoś to będzie” – ocenił bez wahania Koźmiński.
W sierpniu 2021 roku Kulesza wygrał wybory z ogromną przewagą nad byłym reprezentantem Polski, w stosunku 92 do 23 oddanych głosów.
„Kozioł” skrytykował również styl, w jakim rozstano się z Jakubem Kwiatkowskim – bohaterem epokowej zmiany, któremu podziękowano za współpracę w roli team managera drużyny narodowej. Były rzecznik PZPN-u obecnie pełni obowiązki dyrektora sportowego TVP Sport.
– Każdy pracodawca ma do tego prawo. Jeżeli miało dojść do zwolnienia Kwiatkowskiego, to powinien to zrobić prezes. A nie selekcjoner. To tak, jakbym ja mu chciał powiedzieć, kto ma grać w konkretnym meczu. Probierz został wystawiony na strzał – ocenił.
***
To oni powalczą o fotel prezesa PZPN-u. Trzech kandydatów do zastąpienia Cezarego Kuleszy