O niepokojącej sytuacji „Starej Damy” napisano już wszystko. Hegemon włoskiej piłki na wskutek złej polityki popadł w marazm, notując uwłaczające rezultaty na boisku i w sprawozdaniach finansowych.
Na domiar złego, zespół pod wpływem frustrujących wyników miał się poróżnić. Powodem konfliktu, wedle ostatnich informacji, jest posada Allegriego, którą ten wedle grupki piłkarzy powinien zwolnić.
Włoch nie zatracił jednak rzekomo całkowicie poparcia. Część członków drużyny z Wojciechem Szczęsnym na czele wspiera 55-latka, optując za kontynuacją współpracy.
Jak zapowiedział prezydent turyńczyków, Andrea Agnelli, ceniony szkoleniowiec cieszy się niesłabnącym wsparciem zarządu, a więc o zmianach na stanowisku nie ma mowy.
Massimiliano Allegri odniósł się do ostatnich doniesień mediów, przekonując, iż te nie mają za wiele wspólnego z realnym stanem rzeczy. Sześciokrotny triumfator Seria A na konferencji przed meczem derbowym z Torino zapewnił o dobrych relacjach panujących wewnątrz klubu.
- Dochodzą głosy, że w drużynie nastąpił rozłam, ale wcale tak nie jest. Wierzę, że wszyscy mają chęć pokonania wspólnymi siłami trudności. Jeden mecz z pewnością nie rozwiąże wszystkich problemów, ale bardzo nam może pomóc. Starcie z Torino jest znakomitą do tego okazją - przekonywał Allegri.
Fachowiec z Livorno liczy na dobry wynik podczas turyńskiej rywalizacji. Zaufanie zarządu i dobra atmosfera, jego zdaniem, wpłynie korzystnie na postawę 36-krotnych mistrzów Italii.
- Prezydent dał motywację całemu środowisku. Teraz musimy być jeszcze bardziej zjednoczeni. Musimy być razem, aby przezwyciężyć ten trudny moment. Potrzebujemy prostych środków. To nie jest tylko osobiste wyzwanie dla mnie. Ta sytuacja dotyczy nas wszystkich. Wygrywamy i przegrywamy razem. Zespół dobrze przepracował ostatnie dni, a jutro czeka nas ważny derbowy pojedynek - stwierdził trener.
Juventus okupuje obecnie ósmą lokatę we włoskiej ekstraklasie, gromadząc na swym koncie 13 punktów.
Już w sobotę podopieczni Massimiliano Allegriego udadzą się na Stadion Olimpijski w Turynie, by tam zmierzyć się z lokalnymi „Bykami” pod wodzą Ivana Juricia.