Kiepska forma od początku rozgrywek zmusiła działaczy Tottenhamu do podjęcia odważnych kroków. Mauricio Pochettino dość niespodziewanie stracił pracę, a w jego miejsce sprowadzono José Mourinho, który z miejsca stał się jednym z najlepiej zarabiających szkoleniowców na świecie, niemal dwukrotnie przebijając zarobki Argentyńczyka. „Spurs” wierzą, że w ten sposób nie tylko uda im się wyjść z chwilowego marazmu, ale przede wszystkim możliwe będzie spełnienie marzeń kibiców o zdobyciu trofeum.
„The Special One” ma równie wysokie ambicje, ponieważ ma sporo do udowodnienia po nieudanym finiszu przygody w Manchesterze United. Właśnie dlatego nowy menedżer nie zwlekał i natychmiast wziął się do pracy. Na samym wejściu Mourinho spotkał się z prezesem Danielem Levy'im i oznajmił mu, że pod żadnym pozorem nie można dopuścić do sprzedaży Harry'ego Kane'a.
Anglik przez długi czas był marzeniem „Mou”, kiedy ten prowadził jeszcze „Czerwone Diabły”. Teraz Kane ma być filarem projektu Portugalczyka i „Daily Mail” twierdzi, że klub musi zrobić co tylko możliwe, by przekonać gracza do pozostania. Istnieje bowiem poważna obawa, iż gracz spróbuje szczęścia na rynku transferowym, z racji że frustruje go już nieco brak sukcesów w ekipie „Kogutów”, która od lat znajduje się w czołówce wszelakich rozgrywek, w których występuje, lecz nie potrafi postawić „kropki nad i”.
Oczywiście sam Mourinho także nie próżnuje. Jednym z pierwszych jego działań po objęciu stanowiska było zorganizowanie drużynowego spotkania. Na nim wyjaśnił zawodnikom swoją wizję gry oraz plany na najbliższą przyszłość, a następnie przywołał do siebie najważniejszych zawodników w zespole. Szkoleniowiec przeprowadził dyskusję twarzą w twarz między innymi właśnie z Kane'em, by zmotywować gwiazdy do działania swoimi ambitnymi pomysłami na wprowadzenie londyńczyków na szczyt.