Amerykańska federacja wciąż nie znalazła odpowiedniego selekcjonera dla swojej męskiej reprezentacji. Nieudane eliminacje do Mistrzostw Świata w Rosji doprowadziły do zwolnienia Bruce'a Areny i od tamtej pory tymczasowo jego obowiązki pełni David Sarachan. Szkoleniowiec prowadził kadrę już w ośmiu meczach, a ostatnio musiał przedłużyć swoją umowę, by dać USSF więcej czasu do namysłu.
Szefostwo amerykańskie związku piłkarskiego ma na oku kilka kandydatur. Wśród nich są choćby Juan Carlos Osorio, który niedawno pożegnał się z reprezentacją Meksyku, Gregg Berhalter czy Peter Vermes. „The Herald” informuje jednak, że chwilowo wszyscy zeszli na dalszy plan, bowiem działacze dostrzegli szansę na zatrudnienie Davida Moyesa.
Szkot pozostaje bez pracy od czasu rozstania z West Hamem i aktualnie jest otwarty na propozycje. Menedżer generalny reprezentacji USA, Earnie Stewart, uważnie przygląda się kandydaturze Moyesa, który zdaniem federacji mógłby idealnie wpasować się w opracowany projekt.
55-latek zebrał spore doświadczenie i przede wszystkim miał styczność z pracą z wielkimi gwiazdami futbolu, co pozwoli mu na dzielenie się swoimi spostrzeżeniami, które mogą wpłynąć na rozwój amerykańskiej piłki. Do tego nie powinien mieć szczególnych problemów z aklimatyzacją, ponieważ już teraz ma dom na Florydzie.
Moyes ma doskonale zdawać sobie sprawę z problemów w soccerze, a federacja wierzy, że trener mógłby pomóc je rozwiązać i doprowadzić zespół do awansu na mundial w Katarze, co na ten moment jest głównym celem. W najbliższym czasie działacze rozważą wszystkie możliwe opcje i postarają się dokonać najlepszego wyboru. Kandydatura Szkota jest brana pod uwagę bardzo poważnie.