W listopadzie z drużyną narodową Walijczyków pożegnał się dotychczasowy selekcjoner Chris Coleman, który chciał ponownie spróbować swoich sił w klubowej piłce i poszedł do Sunderlandu. „Smokom” nie udało się awansować na mundial, więc nie spieszyły się ze znalezieniem nowego szkoleniowca, ale oczekiwania walijskich kibiców powoli dobiegają końca. Wiele wskazuje na to, że posadę po Colemanie przejmie Ryan Giggs.
Na liście potencjalnych kandydatów FAW znajdowali się również Craig Bellamy oraz trener Vancouver Whitecaps Carl Robinson. Po rozważeniu wszelkich za i przeciw wybór miał jednak paść na legendę Manchesteru United. „Sky Sports” informuje, że Giggs spotkał się z działaczami federacji i odbył rozmowę kwalifikacyjną, na której omawiane były również warunki porozumienia.
Nieco więcej szczegółów podaje redakcja „Daily Mail”. Dziennik donosi, iż 44-latek będzie mógł liczyć na zarobki w wysokości 300 tysięcy funtów rocznie. Jest to kwota o 200 tysięcy niższa niż ta zgarniana przez Colemana, ale wynika to w głównej mierze z małego doświadczenia trenerskiego Giggsa. Były skrzydłowy do tej pory tymczasowym menedżerem „Czerwonych Diabłów” oraz asystentem.
Urodzony w Cardiff emerytowany piłkarz od dłuższego czasu poszukuje nowego pracodawcy. W 2016 roku był łączony z objęciem United, ale klub postawił na José Mourinho, który nie chciał mieć w swoim sztabie dotychczasowego konkurenta. Później Giggs mógł trafić do Swansea, prowadził nawet zaawansowane rozmowy, ale nie podjął się pracy, ponieważ nie podobał mu się projekt klubu.
Objęcie Walii może być pierwszą konkretną przygodą byłego piłkarza w jego trenerskiej karierze. Giggs ma się cieszyć sporym szacunkiem ze strony zawodników oraz działaczy, głównie przez swoje sukcesy jako zawodnik. Już w zeszłym miesiącu sugerował on, że z chęcią poprowadziłby reprezentację.
- Walia? Jasne, że jestem zainteresowany. Już kiedyś grałem dla Walii, mówiłem też wcześniej, że chętnie wrócę do trenowania. To oczywiste, że to dla mnie jedna z priorytetowych możliwości.