Reprezentant Węgier ma za sobą bardzo udany debiutancki sezon w Major Soccer League. Środkowy napastnik zakończył fazę zasadniczą z tytułem najlepszego strzelca i razem z Chicago Fire przystąpił z podniesionym czołem do rywalizacji w play-offach. Niestety udział jego drużyny na tym etapie rozgrywek zakończył się już na pierwszej rundzie, w której amerykański zespół musiał uznać wyższość utytułowanego New York Red Bulls (0:4).
Nie da się ukryć, że Nikolić odnalazł się w nowym środowisku. Tego samego nie można jednak powiedzieć o jego następcach w Legii Warszawa. 29-letni zawodnik nadal śledzi wyniki osiągane przez „Wojskowych” i ma żal do przedstawicieli aktualnego mistrza Polski, że nie udało im się pozyskać równie bramkostrzelnego napastnika.
- Gdy odchodzą tacy zawodnicy jak ja i Aleksandar Prijović, to klub powinien sprowadzić piłkarzy takiej samej klasy na ich miejsce. My strzelaliśmy przecież w każdym meczu. Legia w tym sezonie nie dominuje tak jak poprzednio, bo sprzedanych piłkarzy nie zastąpili równie wartościowi gracze. Każdy twierdzi, że strzelać gole to prosta sprawa. Odszedłem z Legii rok temu i widać, że to nie takie proste, znaleźć się we właściwym momencie we właściwym miejscu. Musisz mieć instynkt, by być skutecznym napastnikiem. Zdobywałem bramki, bo to potrafiłem, a drużyna rozumiała, jak poruszam się po boisku - powiedział Węgier w wywiadzie udzielonym „Przeglądowi Sportowemu”.
Od rundy wiosennej reprezentanta Węgier z naszą Ekstraklasą nie będzie łączyła już tylko Legia Warszawa, ale także osoba Joana Carrilllo. Hiszpan zastąpił zwolnionego Kiko Ramireza na ławce trenerskiej Wisły Kraków i w przeszłości miał okazję współpracować z Nikoliciem w Videotonie. 29-letni zawodnik nie szczędził pochwał pod adresem nowego szkoleniowca „Białej Gwiazdy” i zdradził, że swojego czasu polecał go „Wojskowym”.
- Znam go bardzo dobrze, bo pracowałem z nim ponad cztery lata. Najpierw był asystentem Paulo Sousy, później kolejnego szkoleniowca. Piłkarze lubili i szanowali go jak pierwszego trenera. Potem w pierwszym sezonie samodzielnej pracy zdobył mistrzostwo. Mógłby być trenerem Legii. Kilka razy podsuwałem jego kandydaturę. Na pewno Michał Żewłakow musiał wiedzieć, jak prowadzi zespół, bo nieraz oglądał Videoton, gdy przyjeżdżał mnie obserwować. Podobał mu się nasz styl gry - powiedział gracz Chicago Fire.
- Najbliżej mu chyba do Stanisława Czerczesowa. On też lubił analizować
rywala, skupić się na detalach, podobnie jak on dobrze przygotowuje
zespół, ważna dla niego jest taktyka. Po każdym meczu rozmawialiśmy o
błędach. Mogę zapewnić, że zanim przyjedzie do Krakowa, obejrzy każdy
mecz Wisły i będzie wiedział wszystko o tym zespole - dodał Węgier.
Cały wywiad z Nemanją Nikoliciem można przeczytać - TUTAJ.