Coraz większymi krokami zbliżamy się do zakończenia decydujące fazy eliminacji Mistrzostw Europy. Po listopadowej przerwie do obsadzenia pozostaną nam trzy ostatnie wolne miejsca na niemiecki turniej. Zapełnią je uczestnicy baraży, w których weźmie udział między innymi reprezentacja Polski.
Liczymy na to, że zespół „Biało-Czerwonych” zaprezentuje się w nich godnie i po fatalnych wynikach w grupie wywalczy ostatecznie awans na EURO 2024.
Po zakończeniu tej imprezy rozpocznie się kolejna edycja Ligi Narodów i w międzyczasie ruszy batalia o bilety na mundial w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie i Meksyku.
Po raz pierwszy weźmie w nim udział aż 48 drużyn.
Stary Kontynent będzie reprezentowało aż szesnaście ekip, co niejako wymusza na UEFA oraz FIFA zmianę formatu rozgrywania eliminacji.
Dziennikarze „AS-a” przekonują, że obie organizacje wysłuchały na tym polu pretensji piłkarzy, narzekających na przepełniony kalendarz meczami klubowymi oraz reprezentacyjnymi. Dlatego w nieznaczny sposób wpłyną na zmniejszenie liczby pojedynków eliminacyjnych z uwagi na rozmieszczenie zespołów w... dwunastu grupach.
Do tej pory było ich dziesięć, co oznaczało konieczność rozegrania ośmiu lub dziesięciu meczów. Przy nowym formacie będzie ich sześć lub osiem.
Jednocześnie zakłada on, że bezpośredni awans na Mistrzostwa Świata uzyskają tylko zwycięzcy grup. Następnie cztery najlepsze drużyn z drugim miejsc i najwyżej sklasyfikowane ekipy bez awansu z Ligi Narodów zagrają w barażach o pozostałe cztery bilety.
Taka kosmetyka, włącznie z reformą Ligi Mistrzów, nie będzie miała w gruncie rzeczy większego wpływu na zmniejszenie spotkań rozgrywanych przez najlepszych piłkarzy, bo w zamian przyjdzie im wystąpić więcej razy na mundialu czy wziąć udział w nowym formacie Klubowych Mistrzostw Świata w 2025 roku.