Reprezentant Węgier zbierał bardzo pochlebne recenzje za występy notowane w barwach Fenerbahçe.
Z tego też powodu jego nazwisko pojawiało się w ubiegłych miesiącach w kontekście zasilenia takich marek, jak Napoli, AC Milan, Borussia Dortmund, Chelsea czy Atlético Madryt.
Ekipa ze Stambułu zwietrzyła w tej sytuacji szansę na zainkasowanie za niego atrakcyjnej sumy i wyceniała go na minimum 20 milionów euro. Nie była to zbyt wygórowana kwota, jak na obecne futbolowe realia, ale jednocześnie na tyle wysoka, że wymienione kluby poszukały innych rozwiązań.
W efekcie Attila Szalai pozostał w Stambule na kolejny sezon, po którym nie cieszył się już takim wzięciem. Mimo to mógł nadal dołączyć do zespołu występującego w Lidze Mistrzów, bo chęć jego zakontraktowania wyrażał Union Berlin.
Debiutujący w tych rozgrywkach klub przegrał jednak niespodziewanie walkę o względy środkowego obrońcy z ligowym rywalem - Hoffenheim, gdzie ten dołączył na zasadzie transferu definitywnego za podstawową sumę ustaloną na poziomie 12,3 miliona euro.
W przyszłości będzie ona mogła wzrosnąć o bonusy, co daje nadzieję na pobicie rekordu zakupowego niemieckiej drużyny i należącego do Diadié Samassékou - 14 milionów euro.
Sam Węgier, po zaliczeniu testów medycznych, związał się z nowym pracodawcą do 30 czerwca 2027 roku.
- Miałem kilka opcji dotyczących mojej sportowej przyszłości, ale świadomie zdecydowałem się dołączyć do Hoffenheim. Absolutnie chciałem grać w Bundeslidze i jestem przekonany, że to właściwy krok dla mnie - powiedział czwarty nabytek niemieckiego klubu. Wcześniej dołączyli do niego Marius Bülter, Julian Justvan i Florian Grillitsch.
Szalai zakończył swój 2,5-letni pobyt w Fenerbahçe na siedmiu trafieniach i czterech asystach w 117 występach, co przełożyło się na wygranie Pucharu Turcji.