53-latek zarzekał się na początku listopada, że po spotkaniu z Romą (0:5) w Lidze Europy zrezygnuje z posady szkoleniowca CFR Cluj, ponieważ był rozczarowany poziomem sędziowania meczów na krajowym podwórku oraz brakiem spełnionych obietnic transferowych złożonych przez przedstawicieli klubu.
Ostatecznie Dan Petrescu dał się udobruchać, ale mimo to nie pozostał zbyt długo na wspomnianym stanowisku, ponieważ ostatniego dnia wspomnianego miesiąca został zwolniony przez władze zespołu ze względu na niezadowalające wyniki osiągane przez ich drużynę.
Doświadczony trener poczuł zapewne ulgę i jednocześnie żal, że w takich okolicznościach przyszło mu się pożegnać z „Kolejarzami”, z którymi sięgnął trzy razy z rzędu po mistrzostwo Rumunii (2017/2018, 2018/2019, 2019/2020).
I właśnie te rezultaty sprawiły, że 53-latek stał się bardzo łakomym kąskiem na rynku, ponieważ tuż po jego zwolnieniu z CFR Cluj zaczęły zabiegać o niego kluby z różnych stron świata.
Początkowo wydawało się, że Petrescu wyląduje w Arabii Saudyjskiej i obejmie stery nad Al-Nassr. Ostatecznie były trener takich zespołów jak Wisła Kraków, Unirea Urziceni, Kubań Krasnodar czy Dynamo Moskwa odrzucił propozycję przeprowadzki do Azji i związał się z tureckim Kayserisporem.
Rumun podpisał półtoraroczny kontrakt z klubem występującym w Süper Lig, który zapewnił sobie możliwość przedłużenia z nim współpracy o kolejne 12 miesięcy.
Dziennikarze „Gazeta Sporturilor” poinformowali już kilka dni temu, że doświadczony szkoleniowiec za samo zawarcie porozumienia z „Anatolijską Gwiazdą” zgarnie 100 tysięcy euro i za każdy miesiąc pracy w trwających rozgrywkach będzie otrzymywał 50 tysięcy euro. Jeżeli Kayserispor zakończy sezon na miejscu gwarantującym utrzymanie, wówczas na Petrescu czeka bonus w wysokości 100 tysięcy euro oraz podwyżka uposażenia do poziomu 71 tysięcy euro miesięcznie netto w sezonie 2021/2022.
Zespół z Turcji plasuje się obecnie na 18. miejscu w tabeli oznaczającym spadek z elity i traci trzy punkty do bezpiecznej lokaty.