29-latek zasilił drużynę walczącą o utrzymanie w najwyższej klasie rozgrywek na zasadzie rocznego wypożyczenia. Między stronami nie ustalono żadnej klauzuli traktującej o opcji wykupu, a tym bardziej o obligatoryjności.
Od razu po przybyciu Rafy Beníteza w następstwie za Carlosa Carvalhala portugalski napastnik poczuł się jak odrzutek. Podczas przygotowań do sezonu i wraz z jego startem zaczynał spotkania na ławce rezerwowych. Dodatkowo przytrafiła się mu kontuzja łydki, która jeszcze przez krótki okres eliminuje go z występów w meczach o stawkę.
Dlatego też zarząd nie widział sensu, aby marnować potencjał gracza środka ataku w roli zmiennika. W piątkowe popołudnie udało się dopiąć transakcję z „Niedegradowalnymi”.
To dla Paciêncii bardzo dobra wiadomość, bo na niemieckiej ziemi zwykle wiodło mu się bardzo dobrze. Dotychczas bronił tam barw Schalke i Eintrachtu Frankfurt. Z tą drugą ekipą sięgnął po dotychczas najcenniejsze trofeum w piłkarskiej przygodzie – Puchar Ligi Europy.
Cała profesjonalna podróż zaczęła się u zawodnika w FC Porto. Jako wychowanek „Smoków” zaliczył w seniorskiej drużynie 16 występów, które przełożyły się na gola i trzy asysty. W międzyczasie ogrywał się na wypożyczeniu w Coimbrze, Olympiakosie, Rió Ave i Vitorii Setùbual.
W 2018 roku zameldował się we wspomnianej Bundeslidze, ale cztery lata później spróbował swoich sił w LaLidze, gdzie jednak najczęściej wchodził na murawę z ławki. Na 25 rozegranych meczów zanotował trzy trafienia.
Kontrakt dwukrotnego reprezentanta „Nawigatorów” z Celtą obowiązuje do końca czerwca 2025 roku, więc pozostał sezon zapasu na ewentualnie spieniężenie transferu.