O zajściu, które wydarzyło się po meczu drugiej kolejki fazy grupowej Ligi Konferencji Europy, długo nie zapomnimy. Z powodu niezrozumiałej decyzji o zamknięciu stadionu i przetrzymaniu sztabu i zawodników Legii doszło do awantury, który eskalowała do sporych rozmiarów.
Policja zainterweniowała i aresztowała Radovana Pankova i Josué. Holenderskie media informowały początkowo, że obydwaj pobili ochroniarza, wywołując u niego wstrząs mózgu, a później wyważyli drzwi stadionu. Zupełnie inną narrację przedstawiali polscy dziennikarze, którzy naocznie byli świadkami tych wydarzeń.
W piątek po południu Portugalczyk opuścił wraz z Serbem areszt i poleciał do Warszawy. Wedle ostatnich wieści kapitan wicemistrzów Polski nie usłyszał żadnych zarzutów.
Josué opublikował w mediach społecznościowych krótkie oświadczenie, w którym wyraźnie potępia zachowanie holenderskich służb.
„Nadal nie potrafię zrozumieć, co stało się w Alkmaar. Grałem w wielu krajach, dla wielu klubów, ale nigdy nie widziałem takiego traktowania ze strony ochrony i policji. Ich agresja i prowokacje były niewyobrażalne i nieakceptowalne.
Chciałbym podziękować ludziom z klubu, prezydentowi i polskim władzom, które zrobiły wiele, by wyjaśnić sytuację i nam pomóc. Teraz jestem szczęśliwy. Mogę być z moją żoną i córką. One również mocno przeżyły te chwile.
Dziękuję za wsparcie i wszystkie wiadomości. Więcej miłości, pokoju i szacunku” - napisał lider warszawskiej drużyny.
***
OFICJALNIE: Oświadczenie Radovana Pankova w sprawie wydarzeń z Alkmaar. „Od dzisiaj mam drugi dom”