Ostatnie miesiące pozwoliły 30-latkowi dojść do wniosku, jak duże różnice dzielą go z „Błękitnymi”. Po wygraniu EURO 2020, na którym strzelił dwa gole, liczył na docenienie swoich zasług.
Autor 19 goli i 11 asyst w poprzednim sezonie zamiast podwyżki otrzymał kilka ofert przedłużenia współpracy na gorszych warunkach finansowych. W związku z tym zaczął on powoli myśleć o zmianie otoczenia.
Pojawiły się zapytania z Evertonu czy Bayernu Monachium, ale gdy do gry wkroczyło Toronto FC, wiadomo było, że europejskie kluby nie mogą konkurować z przedstawicielem Major League Soccer.
Kanadyjczycy rozpoczęli negocjacje od około 10 milionów euro rocznie, a gdy Włoch nadal się wahał, wytoczyli oni prawdziwe artyleryjskie działa.
Podczas spotkania w jednym z rzymskich hoteli padła propozycja nie do odrzucenia. Mowa o 15,5 miliona euro brutto, w tym czterech w formie bonusów. Do tego dochodzi 1,5 miliona za sam podpis.
Mając to na uwadze, zawodnik zgodził się dołączyć do „The Reds”, podpisując z nimi przedwstępny kontrakt, który wejdzie w życie 1 lipca. Porozumienie obowiązuje do 30 czerwca 2026 roku.
Lorenzo Insigne sezon dokończy zatem w SSC Napoli, a gdy jego umowa dobiegnie końca, opuści Europę.
– To historyczny i ekscytujący dzień dla naszego klubu. Lorenzo to światowej klasy ofensywny zawodnik w najlepszym okresie swojej kariery. Był mistrzem Europy z Włochami i występował na największych boiskach podczas swojej kariery klubowej z Napoli. Lorenzo ma talent do odmieniania losów spotkania. Gra z radością i pasją, a nasi kibice i sympatycy pokochają oglądanie go jako członka naszej drużyny – oznajmił uradowany Bill Manning, prezydent Toronto FC.
Nominalny lewoskrzydłowy z neapolitańskim klubem związany jest właściwie od dziecka. Poza trzema wypożyczeniami (do Cavese, Foggi i Pescary) tak naprawdę nigdy nie zmienił pracodawcy.
Jak dotąd dobił on do liczby 416 występów oraz 114 goli (czwarty wynik w obu historycznych klasyfikacjach).