Nie tak wyobrażaliśmy sobie występ podopiecznych Adama Nawałki
na Mistrzostwach Świata w Rosji. Polacy po spotkaniach fazy grupowej
z Senegalem i Kolumbią nie mają na koncie ani jednego punktu i
czwartkowe starcie z Japonią (początek o 16:00) będzie dla nich
meczem o honor. Z racji tego, że oczekiwania związane z występem
piłkarzy Nawałki na mundialu były wielkie, w ostatnich dniach
mocno dostało się im od rodzimych mediów. Glik nie gryzł się w
język, komentując całą sprawę.
- Mundial jeszcze trwa i
jest za wcześnie, aby mówić o przyszłości reprezentacji. Przed
nami ważny mecz. Konkretne decyzje będą zapewne podjęte po
mistrzostwach.
- Rozmowa z trenerem przed meczem z Kolumbią
była, aby w razie potrzeby zagrać 10 minut. Kontuzja Michała
spowodowała, że wszedłem. Na mecz z Senegalem nie byłem gotowy.
Nawet, jeśli serce by chciało, to nogi by nie pozwoliły.
-
Były ciężkie momenty przez ten miesiąc. Jedyną osobą, która
wierzyła, że na ten mundial pojadę była moja żona.
- Na
tych mistrzostwach grała inna drużyna niż na Euro 2016. Kilka
zmian personalnych było. W dwóch meczach na MŚ pokazaliśmy się
jako drużyna jedna z najgorszych.
- Ohydne kłamstwo o braku
dyscypliny zostało napisane w gazetach. Nie ma mowy o żadnym braku
dyscypliny. To wstyd, że ktoś coś takiego mógł napisać.
- Temperatura w meczu z Japonią będzie taka sama dla obu
drużyn, nie ma co szukać w tym alibi - powiedział Glik na
konferencji.
Ostre słowa Glika. „To ohydne kłamstwo”
Kamil Glik na konferencji prasowej odniósł się do ostatnich doniesień medialnych na temat reprezentacji Polski oraz swoim wejściu na murawę w meczu z Kolumbią.
Więcej na temat:
Reprezentacja Polski
Polska
Japonia
Kolumbia
Senegal
Kamil Glik
MŚ 2018
Mistrzostwa Świata