52-letni szkoleniowiec rozstał się w burzliwych okolicznościach z reprezentacją Polski po umówieniu za plecami naszego związku warunków współpracy z Flamengo.
Paulo Sousa wiele sobie obiecywał po objęciu utytułowanego brazylijskiego zespołu. Finalnie spędził w nim jednak tylko pół roku po tym, jak został zwolniony 10 czerwca z uwagi na osiąganie niezadowalających rezultatów.
Od tego momentu portugalski trener pozostawał na bezrobociu i jednocześnie podejmował szereg działań zmierzających do zaliczenia powrotu na ławkę.
Były gracz Sportingu, Benfiki, Juventusu, Borussii Dortmund, Interu Mediolan, Parmy, Panathinaikosu oraz Espanyolu upodobał sobie w szczególności włoską Serie A, gdzie w ostatnich miesiącach próbował wykorzystać plotki czy roszady na stanowiskach w poszczególnych klubach.
52-latek był wielokrotnie wymieniany w charakterze kandydata do przejęcia różnych drużyn. Za każdym razem musiał jednak obejść się smakiem. Teraz uległo to zmianie, ponieważ ustalił już najistotniejsze szczegóły współpracy z Salernitaną, gdzie definitywnie z ławką pożegna się Davide Nicola.
Włoch przeżył w tym sezonie zwolnienie w „Konikach Morskich”, by po dwóch dniach zostać przywróconym do pracy przy pierwszym zespole. To zamieszanie nie przyniosło spodziewanego skutku, ponieważ ekipa z Półwyspu Apenińskiego wygrała tylko jedno z czterech rozegranych spotkań.
Gianluca Di Marzio przekonuje, że blisko 50-letni szkoleniowiec nie zostanie już uratowany. Ma świadczyć o tym fakt, że Sousa poprowadzi we środę pierwszy trening we włoskim klubie i następnie zostanie zaprezentowany jako jego nowy opiekun.
Portugalczyk podpisze z Salernitaną kontrakt do końca bieżących rozgrywek z opcją przedłużenia współpracy o dodatkowe 24 miesiące w razie wywalczenia utrzymania w Serie A.
Obecnie „Koniki Morskie” mają cztery punkty przewagi nad strefą spadkową.