FC Barcelona z pewnością marzyła o innym początku sezonu. Plany o wprowadzeniu zabójczego tercetu napastników Antoine Griezmann-Luis Suárez-Lionel Messi na razie utrudniają kontuzje, a na domiar złego drużyna kompletnie nie radzi sobie na wyjazdach, co poskutkowało najgorszym startem rozgrywek od ponad 20 lat. We wtorek mistrzom Hiszpanii udało się pokonać Villarreal, ale Gerard Piqué i tak dostrzega duże problemy.
Jego zdaniem wpływ na nie miał okres przygotowawczy. Nie od dziś wiadomo, że przedsezonowe zgrupowania są dla największych ekip szansą za pokazanie się czy to w Azji, czy też w Ameryce, korzyści marketingowe nie zawsze jednak idą w parze ze sportowymi.
- Przygotowania do sezonu w ogóle nam nie pomagały - mówi defensor Katalończyków.
- Ciągle tylko podróżowaliśmy, a bardzo mało trenowaliśmy. Wielu z nas to zauważało, a przez to nie jesteśmy do końca zgrani, nie tylko z Messim. Musimy jednak wziąć się w garść, bo zwyciężanie to nasz obowiązek.
Messi powoli wracał do składu i wczoraj wyszedł nawet w pierwszej jedenastce, ale już w przerwie musiał zejść przez kolejny uraz.
- Spójrzcie, co stało się z Messim, ale to nie jest żadna wymówka, bo mamy wykwalifikowanych zawodników, którzy mogą go zastąpić. Mamy jednak nadzieję, że wróci najszybciej jak to możliwe. Mamy kilku zawodników, którzy nie są zgrani z resztą, ponieważ tak to wszystko wyglądało. Nie wiem jak poważny jest uraz Messiego, oby był niegroźny. Nie mamy jednak żadnych wymówek. Barcelona nie może ich mieć, choć z pewnością okres przygotowawczy nie był najlepszy.