Piłkarski świat niedawno doświadczył pozaboiskowej batalii o przyszłość Kyliana Mbappé. W pamięci fanów PSG i Realu Madryt doskonale zapadła ona w pamięć. Kluby prześcigały się coraz to lepszymi ofertami umowy dla niesamowicie uzdolnionego napastnika.
Saga, obejmująca 2021/2022, zakończyła się triumfem działaczy z Paryża. Wówczas w ostatniej kolejce Ligue 1 dokonano hucznego przedstawienia, kiedy Nasser Al-Khelaïfi i zawodnik uścisnęli sobie dłoń po osiągnięciu porozumienia.
W oświadczeniu firma z Parc des Princes napisała o prolongacie na okres do końca czerwca 2025 roku. Ale czy to jest prawda?
W rzeczywistości to ma się prezentować inaczej. Według L’Équipe kontrakt będzie ważny do tego czasu, jeśli francuski wicemistrz świata aktywuje klauzulę. Formalnie zakończenie współpracy datuje się na 30 czerwca 2024 roku.
Kapitan drużyny narodowej musi namyślić się do końca lipca tego roku w kwestii zmiany uwarunkowania kooperacji. Inaczej klauzula straci ważność.
Mbappé wcale nie zamierza tego robić. Wynika to z wątpliwości w kwestii działań władz na rynku transferowym oraz problemów z wypłatami wynagrodzenia w terminie, o czym francuskie media wspominały we wrześniu.
W międzyczasie iskrzyło też na linii z Christophe'em Galtierem. Po jednym z ligowych meczów 24-latek opublikował w mediach społecznościowych swoje zdjęcie z hasztagiem „pivot gang”, sugerując, że trener nie chce go wystawiać w linii ataku obok drugiego napastnika, jak to chociaż ma miejsce w reprezentacji „Trójkolorowych” przy Olivierze Giroud.
Nie da się ukryć, że takie działanie wywiera presję na działaczach PSG. Wiele zależeć będzie od letniego okna transferowego i zmian, jakich oczekuje gwiazda, na której spoczywa cały projekt.
Mbappé zmierza po koronę króla strzelców na krajowym podwórku. Po 32 występach strzelił 28 goli, dokładając pięć asyst.
***
Lionel Messi nadal niepewny przyszłości. „Jeśli do nas przyjdzie, wszyscy będą szczęśliwi”