12 czerwca napastnik poinformował listownie swojego pracodawcę, że postanowił nie aktywować opcji przedłużenia współpracy o 12 miesięcy. Ta wiadomość wywołała ogromne zdziwienie nie tylko w stolicy Francji, ale i Katarze.
Fani mają w pamięci liczbę 2025, z którą do zdjęć przed rokiem pozował Kylian Mbappé i wobec tego nikt nie spodziewał się, że może on zmusić swojego pracodawcę do sprzedaży.
Na Parc des Princes nie wyobrażają sobie rozstania w ramach wolnego transferu za rok, dlatego rozpoczęły się rozmowy z otoczeniem zawodnika w celu wyjaśnienia całej sytuacji, ale na razie trudno o porozumienie.
Snajper ma zarzucać Paris Saint-Germain, że planuje projekt wokół jego osoby, nie sprowadzając zarazem piłkarzy, którzy mogliby przejąć po nim schedę. Klub odpowiada, że ciężko o taki ruchy, gdy budżet znacząco obciąża jego pensja.
W tej chwili mistrzowie Francji mają stawiać sprawę jasno: albo skorzysta on z opcji kontraktowej i pozwoli ekipie na ewentualny zarobek w 2025 roku, albo zostanie sprzedany.
Zapis wygasa 31 lipca. To deadline, jaki postawiono przed graczem.
Na razie nie wiadomo, jaki finał będzie mieć ta patowa sytuacja. Jeśli nawet PSG przyjmie tego lata ofertę Realu Madryt lub Liverpoolu, to i tak ostatnie słowo będzie należeć do mistrza świata z 2018 roku.
Mbappé po nieudanej przeprowadzce do Hiszpanii wyznał, że chciał zapewnić paryżanom odpowiednią sumę z tytułu jego odejścia. Być może mści się teraz na nich za to, że wtedy nie wykorzystali okazji.
Już jutro zaprezentowany zostanie Luis Enrique. Hiszpan na pewno nie będzie mieć łatwego zadania na konferencji prasowej, gdy dziennikarze zapytają go przyszłość największej gwiazdy.
Obecnie wydaje się, że jeśli już, to transfer dojdzie do skutku w ostatnich dniach letniego okna transferowego.
W poprzednim sezonie 24-latek strzelił 41 goli.