24-latek ledwie rok temu toczył wojnę z władzami Paris Saint-Germain, który nie potrafiły wybaczyć mu zdrady dotyczącej prowadzenia za ich plecami rozmów z Barceloną. W konsekwencji zesłały go na zapomnienie. W trakcie sześciomiesięcznej banicji przedstawiciele środkowego pomocnika próbowali znaleźć mu nowy klub, a w pewnej chwili wydawało się nawet, że uda się im zagrać na nosie dyrekcji „Dumy Katalonii”, gdyż w grę wchodził transfer do Realu Madryt.
Ostatecznie na angaż Francuza zdecydował się Juventus, który zaproponował solidną premię za podpis oraz gażę odpowiadającą oczekiwaniom gracza. Strony podpisały umowę do 30 czerwca 2023 roku, lecz już na początku przygody Rabiota ze „Starą Damą” zaczęły się schody.
Sześciokrotny reprezentant „Trójkolorowych” zaczął odczuwać skutki braku rytmu meczowego, co nie pozwalało mu na nawiązanie równorzędnej walki z rywalami do gry o pierwszy skład. Kiedy jednak zdołał dojść do siebie i otrzymał kilka okazji do występu, nie skradł serca Maurizio Sarriego.
Włoch woli stawiać chociażby na Blaise’a Matuidiego, a 24-latek zaczyna narzekać na swoją sytuację w zespole. Francuz zarzuca szkoleniowcowi, że nie poświęca mu wystarczająco wiele uwagi, przez co nie do końca rozumie on, czego się od niego wymaga.
Na tę chwilę ma on na swoim koncie dziewięć występów, w tym cztery od pierwszych minut. W efekcie środkowy pomocnik nie omieszkał rozpocząć poszukiwań drogi ucieczki z Juventusu, o czym przekonują media znad Sekwany. Obecnie najpoważniejsze zainteresowanie rosłym graczem (188 centymetrów wzrostu) mają wyrażać kluby z Anglii.
Tym samym przygoda Rabiota z „Bianconerimi” może zakończyć się już po pół roku, nad czym zresztą usilnie pracuje jego matka, która nie ma najlepszych relacji z władzami włoskiej ekipy.