Ofensywny pomocnik nosił się z zamiarem odejścia już pod koniec 2018 roku, gdy zainteresowanie jego pozyskaniem zaczął wykazywać Manchester City. Ostatecznie zimą do przeprowadzki nie doszło, a wraz z pojawieniem się na ławce trenerskiej Zinédine’a Zidane’a temat ucichł.
W sezonie 2019/2020 Hiszpan otrzymywał od Francuza mnóstwo okazji do zaprezentowania swoich umiejętności, nierzadko wychodząc na plac gry w podstawowym składzie. Rozgrywki kończył jednak z raptem trzema golami i dwoma asystami.
Ubiegłego lata do klubu po serii wypożyczeń powrócił Martin Ødegaard i po naciskach z samej góry szybko przegonił Isco. Koniec końców Norwega w Realu Madryt już nie ma, gdyż udał się na wypożyczenie, a 28-latek pozostał, lecz jak podaje „Marca”, jest on pogodzony z myślą o odejściu za kilka miesięcy.
38-krotny reprezentant „La Furia Roja” tak naprawdę o zgodę na wyjazd poprosił 20 listopada. „Królewscy” mieli zaakceptować ofertę innej ekipy, jeśli będzie ona korzystana dla obu stron. Problem w tym, że poza nieśmiałym zainteresowaniem ze strony Sevilli nikt tak naprawdę nie wyrażał chęci pozyskania tego gracza.
Co prawda według wspomnianego źródła pojawiło się małe zapytanie o sytuację Isco, ale gdy tylko wyszły na jaw informacje o zarobkach oscylujących wokół kwoty sześciu milionów euro, okazało się, że jest to ślepy zaułek.
To najprawdopodobniej pogrzebało jego szanse na powołanie do kadry narodowej i wyjazd na EURO 2020.
Mimo wszystko na dzisiaj wydaje się, że dla Hiszpana nie ma już innej drogi, jak odejście z Estadio Santiago Bernabéu w poszukiwaniu szczęścia w zupełnie nowym otoczeniu.
Rozgrywający do „Los Blancos” dołączył w 2013 roku. Od tego czasu wystąpił w 321 spotkaniach, zdobył 51 bramek i zanotował 55 asyst. Jego kontrakt obowiązuje do połowy 2022 roku.