Ledwie co „Los Blancos” opuścił Sergio Ramos, a już nad madrycką ekipą zawisło widmo utraty następnego klasowego zawodnika na zasadzie wolnego transferu. Za niespełna 12 miesięcy wygasa bowiem umowa byłego partnera Hiszpana ze środka defensywy i jak dotąd nie widać światełka w tunelu.
„Marca” donosi, że stosowną propozycję przedłużenia współpracy wicemistrz LaLigi przedstawił 28-latkowi jeszcze przed startem EURO 2020, a mimo to jak dotąd nie otrzymał na nią odpowiedzi (inne media informowały wcześniej o odrzuceniu oferty).
Jak podkreśla dziennik, wszystko przez to, że Raphaël Varane wciąż zastanawia się, co będzie dla niego najlepsze. Z jednej strony z chęcią podjąłby się on nowego wyzwania, zaś z drugiej - w stolicy Hiszpanii czuje się świetnie, ale nie ukrywa, że oczekiwałby wyższych zarobków.
Tymczasem do drzwi Francuza zapukał Manchester United, także składają mu propozycję. Tu również, zdaniem wspomnianego źródła, nie padły żadne deklaracje.
To, co pewne, to fakt, iż mistrz świata z 2018 roku nie ucieknie przed odpowiedzialnością. Teraz, gdy EURO 2020 dobiegło końca, będzie on musiał spotkać się z władzami Realu Madryt i poinformować je, co postanowił w kwestii nowej umowy.
Na dzisiaj sytuacja wygląda tak, że piłkarz priorytetowo traktuje stabilizację. W związku z tym albo tego lata przedłuży wygasające 30 czerwca 2022 roku porozumienie, albo zostanie bohaterem transferu definitywnego. W przypadku tego drugiego, jego pracodawca nie zamierza zatrzymywać gracza na siłę, ale zamierza zarobić na nim co najmniej 50-60 milionów euro. Takiej kwoty nie chcą jednak płacić „Czerwone Diabły” i tu koło się zamyka.
Idąc tym tropem, 13-krotni zdobywcy Pucharu Europy ryzykują zakończenie współpracy z piłkarzem mającym na swoim koncie 360 występów w ich koszulce bez jakiegokolwiek zarobku. Tego z pewnością nie chciałby Florentino Pérez, dlatego w grę wchodzi obniżenie oczekiwań finansowych.
***
Manchester United czeka na decyzję Realu Madryt w sprawie Varane’a