Czwartkowy mecz przeciwko Węgrom był nie tylko inauguracją eliminacji do Mistrzostw Świata w Katarze, ale także debiutem Paulo Sousy w roli selekcjonera.
W swoim pierwszym spotkaniu jego podopieczni nie ustrzegli się błędów, ale mimo to udało im się wywieźć z Budapesztu cenny punkt. Mecz zakończył się natomiast rezultatem 3-3. Gole dla „Biało-czerwonych” strzelali kolejno Krzysztof Piątek, Kamil Jóźwiak i Robert Lewandowski.
Po meczu do gry swoich podopiecznych postanowił odnieść się sam Sousa.
- Dziś zagraliśmy dwie zupełnie różne połowy. W pierwszej widać było wiele mankamentów w naszej grze. Brakowało nam agresji, przyspieszenia oraz większej intensywności. To jednak powinno przyjść z czasem, bo budowa drużyny to proces, a my na pewno będziemy się poprawić. Mimo wszystko zasłużyliśmy na zwycięstwo - stwierdził.
Portugalczyk przyznał, że gdyby mógł cofnąć czas, to jego wybory personalne mogły wyglądałyby inaczej.
- Glik zastąpił Helika, bo ten miał żółtą kartkę i obawialiśmy się, że będziemy musieli kończyć w dziesięciu. Gdyby mecz zaczął się jeszcze raz, to pewnie wiele moich decyzji personalnych wyglądałoby inaczej. Pewne jest, że mamy na czym budować - dodał.
Nowy selekcjoner „Biało-czerwonych” miał również zastrzeżenia do pracy sędziów.
- W eliminacjach bardzo przydałby się VAR. Widzieliśmy dzisiaj wiele błędnych decyzji i większość niestety była na naszą niekorzyść - skwitował.
Już za kilka dni Polaków czeka kolejne spotkanie eliminacyjne. W niedzielę bowiem ekipa prowadzona przez Paulo Sousę zmierzy się z Andorą. Tryptyk marcowych meczów domknie hit przeciwko Anglikom.