W Hiszpanii od dawna podnoszono problem nierówności finansowych, a dotychczasowy system tylko je wzmacniał - ogromne pieniądze inkasowali Real i Barcelona, natomiast reszta zespołów dostawała o wiele mniejsze pieniądze. W przeszłości kilka klubów planowało nawet bojkot rozgrywek z tego powodu, żądając zmian na wzór Premier League.
Tamtejszy rząd podjął decyzję, którą potwierdzili premier Soraya Santamaría oraz minister sportu José Ingacio Wert. Dotychczasowy podział, w ramach którego najlepsi dostawili nawet osiem razy więcej środków finansowych, ma mieć teraz stosunek zbliżony do skali 3,5:1. Jest to zatem długo oczekiwane spełnienie próśb zespołów, które czuły się pokrzywdzone przez stary system.
Zmiany mają zostać wprowadzone w życie od sezonu 2016/2017. Szacuje się także, że prawa telewizyjne do La Liga będą warte około miliarda euro (dla porówniania Premier League wycenia się na dwukrotnie większe pieniądze).
W praktyce, 50% wszystkich środków zostanie rozdzielonych po równo na wszystkie zespoły hiszpańskiej ekstraklasy. 25% będzie przyznanych na podstawie rankingu historycznego (tj. rezultatów z ostatnich pięciu lat), natomiast pozostała część zależna będzie od liczby kibiców pojawiających się na stadionie oraz ogólnej medialności klubu.
Wedle wstępnych obliczeń, kluby spoza czołówki zarobią około dziesięciu milionów więcej niż dotychczas. Co ważne, zmiany nie oznaczają z kolei mniejszych przychodów Barcelony czy Realu, które inkasują obecnie po 140 milionów z tytułu praw telewizyjnych.
Wady obecnego systemu najlepiej obrazuje fakt, że w poprzednim sezonie ostatnia drużyna angielskiej Ekstraklasy zarobiła więcej niż mistrz Hiszpanii - Atlético Madryt.