Reprezentant Albanii w środę został oficjalnie zaprezentowany jako zawodnik „Wojskowych”.
Mistrz Polski w komunikacie wystosowanym do mediów oraz kibiców poinformował, że środkowy napastnik dołączył do zespołu na zasadzie transferu definitywnego i związał się z nim trzyletnim kontraktem.
Do tej pory przypuszczano, że zawodnik niechciany w FC Zürich zasilił szeregi Legii za niezbyt wygórowaną kwotę. Szwajcarska gazeta „Blick” poinformowała jednak, że Legia musiała bardzo się postarać o sprowadzenie 26-letniego piłkarza i wydała na niego rekordowe 1,5 miliona euro. Ta suma może jeszcze gwałtowanie wzrosnąć, ponieważ „Złote Lwy” miały sobie zagwarantować wysoki procent od kolejnego transferu Albańczyka.
Do tej pory najdroższymi zawodnikami sprowadzonymi przez „Wojskowych” byli Artur Jędrzejczyk oraz Dominik Nagy, którzy zimą trafili do warszawskiej drużyny za milion euro odpowiednio z Krasnodaru i Ferencvárosu.
Niewiele jednak brakowało i z rekordowego zakupu Legii nic by nie wyszło. Włodarze FC Zürich byli już dogadani w sprawie transferu środkowego napastnika z Panathinaikosem. Ekipa z Aten w ostatniej chwili wycofała jednak swoją ofertę, ponieważ nie spodobał im się filmik nagrany kilka miesięcy temu przez Sadiku na temat jednego z greckich księży.
- Zgadza się. Osiągnęliśmy porozumienie z Panathinaikosem, ale ci ostatecznie zrezygnowali z Armando. Grecy poczuli się urażeni jego filmem, w którym w nieodpowiedni sposób wyrażał się o religii. Potem w ciągu 24 godzin zgłosiła się po niego Legia i szybko się dogadaliśmy. Nie chcę mówić o kwocie, za jaką odszedł - powiedział Ancillo Canepa, prezydent szwajcarskiego klubu.