W środę UEFA oficjalnie zakomunikowała, jak będzie wyglądać obsada sędziowska podczas zbliżającego się EURO 2020, które ze względu na pandemię COVID-19 zostało przeniesione na obecny rok. Zaskoczeniem jest brak na liście Szymona Marciniaka, który do tej pory cieszył się dużym uznaniem wśród desygnujących sędziów w europejskich rozgrywkach.
O przyczynach takiego stanu rzeczy polski arbiter rozmawiał z portalem „Interia”. Przyznał w nim otwarcie, że brak powołania nie jest dla niego żadnym zaskoczeniem, a o decyzji wiedział znacznie wcześniej. Podkreślił przy tym jednak, że jest zdecydowanie zbyt wcześnie, by go zupełnie przekreślać.
- Decyzja została podjęta na początku kwietnia po moich kolejnych badaniach. Natomiast formalny telefon od Roberto Rosettiego, który jest szefem sędziów UEFA, miałem kilka dni przed oficjalnym ogłoszeniem listy. Znamy się wiele lat i wiedziałem, że dla niego to trudna decyzja, że po ludzku jest mu przykro - stwierdził arbiter w rozmowie z Sebastianem Staszewskim.
- W kwietniu była możliwość, abym sędziował jeden z ćwierćfinałów europejskich pucharów, ale nie dostałem meczu. I wtedy zrozumiałem, że stracę EURO. Na drodze stanęły mi problemy zdrowotne. Jak wiesz, przechorowałem COVID-19. I właśnie koronawirus okazał się kłopotem. Zachorowałem na tachykardię, która zaburza rytm pracy serca. W pewnym momencie, siedząc, miałem podwyższone tętno tak, jakbym żwawo spacerował. Wciąż nie mam stuprocentowej pewności, jaka jest geneza tej choroby, ale wiele wskazuje właśnie na koronawirusa.
Marciniak dodaje, że choroba nie przeszkadza mu w sędziowaniu meczów Ekstraklasy, lecz szczerze przyznaje, iż mecze Mistrzostw Europy czy w Lidze Mistrzów są znacznie bardziej wymagające pod względem fizycznym. Właśnie dlatego desygnatorzy sędziów nie chcieli podejmować niepotrzebnego ryzyka.