Władze ligi hiszpańskiej w ostatnim czasie robią wszystko, by wywalczyć lepsze prawa telewizyjne chcąc zmniejszyć dominację Premier League pod tym względem. Kluby dostały już wytyczne, jak rozsadzać widzów na trybunach tak, by wizualnie wyglądały one na w pełni zapełnione. Stadionowi ogrodnicy dostali także instrukcje, jak zapewnić murawom wieczną zieleń. Tebas przyznaje jednak, że jest pewna przeszkoda, której Hiszpanom nie uda się przeskoczyć.
- Niedawno Liverpool mierzył się z Manchesterem United w tym samym czasie co Eibar z Osasuną. Statystyki oglądalności w Hiszpanii wskazują, że większym zainteresowaniem cieszył się ten drugi mecz - powiedział Tebas podczas przemowy wygłoszonej w Monaco.
- Kolejny przykład, 11 razy więcej widzów oglądało spotkanie Sevilli z Atlético niż Chelsea z United. Jednak po przeciwnej stronie, w Anglii, większym zainteresowaniem cieszył się mecz Tottenhamu z Southampton niż El Clasico. To pokazuje, jak historia i narodowe dziwactwa, które często są tak ważne w świecie sportu, dają krajowym rozgrywkom przewagę, którą trudno przełamać.