Dotychczasowa umowa reprezentanta Hiszpanii obowiązywała zaledwie do 30 czerwca 2018 roku i w ubiegłym sezonie były chwile, gdy wydawało się, że pomocnik może opuścić Madryt. 25-latek miał bowiem problemy z regularnymi występami i inne ekipy - z Barceloną na czele - rzekomo próbowały to wykorzystać.
W drugiej części kampanii, Isco wyrósł jednak na pierwszoplanowego zawodnika w zespole Zinedine'a Zidane'a i spekulacje ucichły. Sam piłkarz także poczuł się doceniony i przestał myśleć o zmianie otoczenia. Negocjacje zatem rozpoczęto i doprowadzono do pomyślnego zakończenia jeszcze w czerwcu.
„AS” podaje, że Hiszpan złożył podpis pod nowym, czteroletnim kontraktu już w lipcu, przed wyjazdem na przedsezonowe tournee do Stanów Zjednoczonych. Klub czeka jednak z ogłoszeniem tej informacji do rozstrzygnięcia dwumeczu o Superpuchar Hiszpanii. Zamierza bowiem ogłosić to światu przy blasku fleszy.
Isco związał się zatem z Realem do 30 czerwca 2021 roku, a umowa zakłada jej ewentualne przedłużenie o kolejny rok. Będzie zarabiał sześć milionów euro netto rocznie i, co istotne, w świetle ostatnich wydarzeń, znacząco wzrośnie klauzula jego wykupu. Ze 150 milionów euro do 700 milionów. Mistrzowie kraju dają tym samym znać światu, że nie zamierzają go w przyszłości sprzedawać. Większe kwoty mają zapisane jedynie Gareth Bale oraz Cristiano Ronaldo [miliard euro].