Francuz może mówić o sporym pechu. Latem przeniósł się do Barcelony jako nominalny następca Neymara, stając się tym samym drugim najdroższym piłkarzem w historii. Bardzo szybko doznał jednak kontuzji, która wykluczyła go z gry na kilka miesięcy. Rekonwalescencja skrzydłowego przebiega pomyślnie i zrodziły się nadzieje, że będzie on dostępny już na szlagierowe spotkanie z Realem Madryt (23 grudnia). Trener Barcelony postanowił ostudzić nastroje.
- Dembélé ma się dobrze, trenował już nawet z drużyną, ale na razie nie odbył jednak pełnej sesji treningowej - stwierdził Valverde.
- W przyszłym tygodniu zlecimy mu wykonanie większej pracy. Niemniej, nasz plan pozostaje taki sam, on wróci do gry w styczniu.
Barcelona nie może narzekać na swoją formę podczas nieobecności Francuza. Drużyna bardzo dobrze uporała się z początkowymi problemami po odejściu Neymara do PSG i od czasu porażek z Realem Madryt w Superpucharze Hiszpanii nie poległa w żadnym meczu. We wszystkich rozgrywkach zanotowała 18 zwycięstw i pięć remisów, a w lidze utrzymuje się na pierwszym miejscu.