Wagner został sprowadzony do Monachium z Hoffenheim za 13 milionów euro w ostatnim zimowym okienku transferowym. Powierzono mu zadanie odciążenia Roberta Lewandowskiego, który przez lata był jedynym napastnikiem w kadrze zespołu z Alianz Arena. Obecność Niemca w drużynie faktycznie sprawia, że Polak znacznie częściej pauzuje w mniej ważnych meczach Bayernu, jak choćby w ostatnim spotkaniu z Borussią Mönchengladbach w lidze (5:1). Zastępujący go 30-letni Niemiec strzelił w tym spotkaniu dwa gole.
- To nie jest proste dla napastnika, kiedy nie grasz przez kilka tygodni, a potem nagle zaczynasz mecz od pierwszej minuty.
- Z wyjątkiem kilku drobnostek jestem z siebie zadowolony. W tej drużynie jest tak ogromna jakość piłkarska, że jako napastnik mam ogromne pole do popisu.
Wagner jest wychowankiem Bayernu i nigdy nie krył emocjonalnego stosunku do klubu z Bawarii. Powrót do rodzinnego miasta i ukochanej drużyny wyraźnie mu służy, bo statystyki byłego piłkarza Hoffenheim, odkąd trafił do Bayernu, są imponujące: strzelił osiem goli w 12 występach.
- Presja? Oczywiście, że jest ogromna, ale ja jestem tym typem gracza, któremu ona pomaga i sprawia frajdę. Ona mnie nie hamuje, a wręcz przeciwnie - pcha do przodu. Moja dzisiejsza sytuacja jest bardzo dobra i dodaje mi skrzydeł. Jestem w tej chwili w formie życia i zwyczajnie cieszę się chwilą. Jestem przekonany, że pojadę na mundial do Rosji.
Pozycja napastnika w reprezentacji Niemiec jest bardzo newralgiczna. Decyzje, które podejmie w tej kwestii Joachim Löw pozostają przedmiotem gorącej dyskusji w Niemczech. Pomimo nierównej formy, miejsce Timo Wernera w kadrze wydaje się pewne, więc głównym rywalem Wagnera jest inny weteran - Mario Gomez. On również rozgrywa przyzwoitą rundę wiosenną, po tym jak - podobnie jak Wagner - wrócił zimą do klubu, w którym się wychował. W barwach Stuttgartu strzelił sześć goli i zaliczył dwie asysty w 13 spotkaniach.