Adam Nawałka nie jest trenerskim geniuszem. To… dobrze?
2022-01-18 10:46:24; Aktualizacja: 2 lata temuReprezentacja Polski jest o krok przed dużymi zmianami. Starsi piłkarze będą oddawać miejsce młodszym, więc trzeba będzie zbudować nową drużynę. W tej sytuacji najlepszym trenerem może okazać się ten, który będzie starał się nie popełniać błędów. Czy takim będzie Adam Nawałka?
W najbliższej przyszłości dla polskiej kadry ważniejsze będzie to, jak długo będzie grał w niej Robert Lewandowski, niż który trener ją poprowadzi.
Jakość piłkarzy z reguły jest ważniejsza od trenerów. Jeśli wierzyć badaniom przeprowadzonym przez tygodnik „The Economist” najlepsi piłkarze na świecie przynoszą swoim klubom znacząco więcej punktów niż najlepsi trenerzy.
A skoro polska reprezentacja z dwóch powodów - raz, że jest reprezentacją, a dwa, że polską - nie zatrudnia raczej najlepszych trenerów na świecie, w przypadku Lewandowskiego ta różnica zapewne jest jeszcze większa.Popularne
Piłkarze z półki Leo Messiego czy Cristiano Ronaldo (raport powstał w 2019 roku) przynoszą klubom prawie dziesięć punktów więcej w skali całego sezonu. A najlepsi menedżerowie - wówczas byli to Jurgen Klopp czy Diego Simeone - niecałe cztery punkty.
Umniejszanie roli menedżera wcale nie oznacza, że trener nie jest istotny. Czasem nawet dobry wpływ oddziela sukces od porażki. Dobrze zrekrutowany, pasujący do zespołu szkoleniowiec wyciśnie z niego więcej niż wskazuje na to talent piłkarzy. Przez złego klub będzie tracił punkty. A zwykły trener osiągnie takie wyniki, jakiej klasy ma piłkarzy.
A tych ostatnich trenerów - tych zwykłych - jest przecież najwięcej. I dlatego trzeba im stworzyć dobre warunki do pracy, niż oczekiwać, że okażą się jednymi z tych wybitniejszych.
Trener jak rodzic
– Strzeż się trenera-geniusza – opowiadał w podcaście „Training Ground Guru” doradca w sprawie budowy drużyny reprezentacji Anglii Owen Eastwood. – W najlepszych drużynach widać silną strukturę, dobrych ludzi na kluczowych pozycjach i klarowność wizji od gabinetów dyrektorów po szeregowych pracowników – tłumaczył Nowozelandczyk.
Nie można zatem wszystkich zasług przypisywać trenerowi, tak samo jak przypisać mu wszystkiego, co dzieje się z drużyną złego.
Trener to w dużej mierze tylko część większej układanki.
Eastwood porównuje rolę trenera do roli rodzica. – Badania nad rodzicielstwem pokazują, że nie chodzi o to, by być rodzicem-geniuszem. Chodzi o to, by unikać popełniania głupich błędów – mówi.
– Nie trzeba być lepszym niż jakikolwiek inny trener. Wystarczy nie być od nich gorszy i nie robić rzeczy, które potrafią zepsuć drużynę, takie jak nieufność, niejasność i zmienność decyzji – dodaje.
Zatem dobry trener to taki, który po prostu nie będzie popełniał błędów. Może nie będzie ryzykował, ale za to w zespole panować będzie stabilizacja i porządek.
Sousa pokazał poziom polskiej piłki
Nowym selekcjonerem został Adam Nawałka, którego raczej nikt nie posądzi o geniusz i moc wielkich zmian. Ot, prosty wybór na trudne czasy. Mimo zawalonego mundialu w 2018 roku.
Ale Nawałka budzi niedosyt. Bo polski futbol wciąż czeka na selekcjonera zbawiciela. Kogoś, kto będzie właśnie lepszy niż jakikolwiek inny trener i przełamie polski imposybilizm piłkarski.
I sprawi, że nieuchronnie zbliżające się odejście Lewandowskiego z kadry nie będzie już wisiało nad nami jak miecz Damoklesa.
Bo bez Lewandowskiego może być naprawdę krucho. Pokazał to mecz z Węgrami, przez który Paulo Sousa stracił zaufanie kibiców i mediów. A być może Sousa tylko udowodnił, na jakim tak naprawdę poziomie operuje polska piłka.
Polska reprezentacja, pozbawiona wybitnych jednostek kopiących na najwyższym europejskim poziomie, zaprezentowała wówczas taki futbol, jak prezentują polskie kluby w pucharach. Najwyżej przeciętny.
To oczywiście tylko jeden mecz, nie było w nim też innych podstawowych zawodników, ale jednak w najbliższej przyszłości takich meczów może być coraz więcej.
Bolesne zmiany przed kadrą
Jak podaje użytkownik Twittera fid8, zajmujący się piłkarską analityką, liczba piłkarzy w kadrze w wieku 24-28 (czyli najlepszym dla futbolistów) od lat coraz bardziej spada. Tak, dużo jest zawodników młodszych, ale jednocześnie procent tych, którzy mają więcej niż 32 lata, rośnie coraz bardziej. Za ostatni sezon to już niemal 20% możliwych minut.
selekcjonerzy i ich wartość dodana. trzeba tu też wziąć pod uwagę starzenie się składu (dane o wieku z transfermarkt). pic.twitter.com/1JOQnqJLPo
— Soccer (b)analytics & hindsight research (@fid8) November 13, 2021
W najbliższych latach reprezentacja straci wybitne jednostki, które odpowiadały za jej udane wyniki. Być może młodsi zawodnicy też takimi się okażą, ale zanim dojdą na ten poziom, musi minąć kilka lat bolesnego procesu wykluwania się nowego zespołu.
Chyba podskórnie dobrze to rozumiemy. Dlatego lata zaniedbań chcemy naprawiać na miejscu, na szybko selekcjonerem-zbawicielem.
Niemożliwe zadanie Sousy
Paulo Sousa miał być kimś takim. I Portugalczyk doskonale to rozumiał. Wyczuwał, czego potrzebuje piłkarska opinia publiczna, zatem w wywiadach opowiadał, że jego prawdziwym celem, czymś istotniejszym niż same wyniki, jest przeoranie umysłów piłkarzy i stworzenie nowej kultury piłkarskiej.
Celem Sousy - oczywiście na poziomie deklaracji - było to, żeby zmienić sposób myślenia o piłce nożnej.
Prowadzenie gry, zamiast czekania we własnym polu karnym na błędy rywala. Odwaga, zamiast bojaźni. Wiara, zamiast strachu. To pewnie stąd ten Jan Paweł II na pierwszej konferencji.
Sousa o tym opowiadał, ludzie w to uwierzyli, ale to byłoby zbyt piękne, gdyby się sprawdziło. Oto z dalekiego kraju (znów ten papież) przychodzi człowiek, który po kilkunastu treningach odmienia całkowicie nie tylko grę zespołu, ale też kulturę piłkarską w całym kraju.
Wiemy już, że koncepcja trenera-geniusza opiera się na kilku wybitnych jednostkach. To, że udało się nielicznym, nie znaczy, że każdy to potrafi.
Wiemy też, że ich wpływ mierzy się raczej zdobytymi punktami niż całkowitym przewrotem w umysłach piłkarzy. Być może po prostu rekrutują piłkarzy pod swoje koncepcje. Selekcjoner w reprezentacji, zwłaszcza mającą dość ubogi potencjał ludzki, po prostu nie jest w stanie tego zrobić.
Zatem nie dość, że zadanie, które postawił przed sobą Sousa jest szalenie trudne w warunkach klubowych (zresztą sam wiele razy udowodnił wcześniej, że raczej nie jest w stanie tego dokonać), to w warunkach reprezentacyjnych jest praktycznie niemożliwe.
Prawdziwą lekcją po odejściu Paulo Sousy nie powinno być to, by nie ufać już zagranicznym szkoleniowcom, albo by odpuścić starania o głębsze zmiany w myśleniu o piłce nożnej.
Dobrym wnioskiem byłoby to, że to nie jest zadanie dla jednego człowieka. Że nie przyjdzie tutaj żaden trener-zbawiciel, który jednocześnie osiągnie dobre wyniki, wprowadzi młodych zawodników do kadry, a także całkowicie zmieni polską kulturę piłkarską.
To ostatnie to zadanie na lata dla wszystkich zaangażowanych piłkę nożną. Poprawa nie przyjdzie za sprawą jednej osoby, lecz dzięki klarownej wizji i strategii całego polskiego piłkarstwa.
A Nawałka? Wystarczy, że po prostu nie będzie popełniał błędów. Zwłaszcza dopóki gra w kadrze Robert Lewandowski.
JACEK STASZAK