Cynnydd znaczy rozwój - czy Walijczycy w końcu rozwiną skrzydła?
2013-02-21 21:11:17; Aktualizacja: 11 lat temuTrzech światowej klasy, reszta - lepsza bądź gorsza, ale zwykle prezentująca pewien poziom, do tego ostatnimi czasy spore problemy ze skutecznością... Skąd my to znamy?
Skala problemu, jaki dotknął reprezentację Walii jest jednak znacznie większa niż to, co od jakiegoś czasu dzieje się z naszą drużyną narodową. Gdy już wydawało się, że nadchodzą lepsze czasy, jak grom z jasnego nieba na fanów i piłkarzy "Smoków" spadła wiadomość o samobójczej śmierci trenera kadry, Gary'ego Speeda.
fot. The Telegraph
Ostatnie pięć spotkań pod wodzą byłego świetnego piłkarza między innymi Leeds, Newcastle czy Boltonu, zwiastowało naprawdę duże szanse Walijczyków w najbardziej wyrównanej z grup eliminacyjnych do mistrzostw świata (z Belgią, Chorwacją, Szkocją, Serbią oraz Macedonią). Cztery zwycięstwa i nie przynosząca ujmy porażka 0:1 z Anglią znacząco poprawiły bilans "Speedo" jako menedżera (wcześniej pięć spotkań i aż cztery porażki). Walia zaczęła grać ładnie, zarówno na boisku, jak i poza nim zawodnicy stanowili zespół. I wtedy przyszedł ten mroczny 27. listopada. Szybko okazało się, że Speed ducha zespołu zabrał ze sobą do grobu.Popularne
Od tamtej tragicznej smierci, aż do chwili obecnej w kadrze trafiał tylko jeden piłkarz - Gareth Bale. Resztę dopadła indolencja, jakiej nie powstydziłby się Robert Lewandowski. Pierwsze pięć spotkań za nowego szkoleniowca, Chrisa Colemana - pięć porażek. Bilans bramkowy? Tragiczny. 1:13. Taka gwiazda światowej piłki jak Bale mogła się poczuć nie jak lider obiecującej reprezentacji, a jak najlepszy z najgorszych, jak przez całe swoje życie czuć się musiał - zachowując oczywiście wszelkie proporcje - Andy Selva z San Marino.