Czy to już Superliga? Anglicy dominują na rynku piłkarskim
2022-09-05 22:47:45; Aktualizacja: 2 lata temuPrzewaga finansowa klubów Premier League nad resztą kontynentu przerodziła się już w dominację. Czy przełoży się ona na zdominowanie konkurencji także na boisku?
Od 20 lat Premier League jest liderem wydatków transferowych. Ostatni raz inna liga wydała najwięcej w jednym okienku w 2001 roku i była to włoska Serie A. Zresztą ówczesne okienko Juventusu (Buffon, Thuram, Nedved), biorąc pod uwagę inflację wciąż jest dziewiątym największym w historii.
Lider piłkarskiego rynku
Od tego czasu w transferach rządzą jednak Anglicy.Popularne
Stoją za tym głównie dwa procesy: wejście do Premier League bogatych właścicieli (Roman Abramowicz czy szejkowie z Dubaju w Manchesterze City), a także rosnące przychody angielskich klubów z tytułu praw transmisyjnych.
– Premier League to zdecydowany lider rynku piłkarskiego. Przychody klubów przewyższają resztę najsilniejszych lig. A zagraniczne kontrakty na prawa transmisyjne są warte dziesięć miliardów funtów w ciągu najbliższych trzech lat. To wzrost w porównaniu do poprzednich kontraktów o 16 procent – tłumaczy Dan Plumley, ekspert od finansów piłkarskich, w rozmowie z „The Athletic”.
Jak przewaga stała się dominacją
Różnica między Anglią, a resztą lig rośnie od lat. Najbardziej gwałtowny wzrost to 2013 rok, kiedy to Premier League podpisała nowy, trzyletni kontrakt z krajowymi telewizjami wart trzy miliardy funtów.
Taka kwota oznaczała wzrost o 71% względem poprzedniej umowy. Tym samym Premier League jako pierwsza przebiła barierę wydanych półtora miliarda euro w jednym sezonie, a następnie - przy kolejnym kontrakcie - dwa miliardy euro.
Anglia od lat więc odjeżdża reszcie kontynentu, lecz finansowa przewaga angielskiego futbolu stała się jednak już dominacją.
Popandemiczny krajobraz europejskiego futbolu przyspieszył mechanizmy. Praktycznie wszystkie kluby na kontynencie musiały drastycznie ograniczyć wydatki na transfery i wróciły do poziomu z 2015 roku. Dla nich futbolowa hossa być może się już skończyła. W Anglii tymczasem wciąż trwa w najlepsze.
Zysk Anglii jest stratą kontynentu
Dlatego to właśnie kluby z kontynentu najmocniej naciskają na stworzenie Superligi, która miałaby przynieść regularne mecze między najsilniejszymi klubami. Zachodzi bowiem z ich strony obawa, że Anglicy zrobili Superligę już u siebie.
Poza standardową TOP6 duże ambicje ma też Newcastle United, coraz lepiej radzi sobie West Ham United, a Wolverhampton stał się przystanią dla najbardziej utalentowanych portugalskich piłkarzy. Sposób, w jaki te kluby dokonały kroku do przodu, może być mniej (Wolverhampton Wanderers) lub bardziej (Newcastle United) wątpliwy etycznie, lecz fakty są takie: praktycznie połowa Premier League to kluby z bardzo mocną pozycją na rynku transferowym.
Już teraz gra w Anglii dla wielu piłkarzy znaczy więcej niż możliwość występów w Lidze Mistrzów. Standardem staje się batalia o zawodnika między drużyną z Champions League z Włoch czy Hiszpanii, a ekipą ze środka tabeli Premier League.
Wśród dziesięciu najbardziej „rozrzutnych” klubów Europy znajdziemy już tylko dwa nieangielskie rodzynki: Bayern Monachium i Barcelonę.
Kto wydał najwięcej w tym okienku
Poniższy wykres pokazuje wydatki wszystkich klubów z pięciu najsilniejszych lig Europy. Kluby nie są podpisane, zaznaczone są tylko ligi, w których grają. Widzimy, że najwięcej niebieskiego, którym oznaczone są zespoły z Premier League najwięcej jest po prawej stronie - tam, gdzie wydatki są największe. Na pierwszym miejscu znajdziemy Chelsea.
A im dalej na lewo, tym robi się bardziej kolorowo - znajdujemy kluby z Serie A, LaLigi, Bundesligi czy Ligue 1.
Jedynym angielskim klubem, który nie wydał jeszcze nawet eurocenta jest Leicester City. Tam jednak większym problemem są za duże zarobki piłkarzy, niż kwoty odstępnego.
Dlaczego Nottingham wydaje? Bo może
A największą uwagę zwraca zapewne Nottingham Forest, które w pierwszym sezonie po powrocie do Premier League ściągnęło aż 21 piłkarzy za łączną sumę 160 milionów euro. Dlaczego to zrobili? Bo mogą.
Jak wyliczył „The Athletic”, przychody beniaminka Premier League wzrastają o 170 milionów funtów po awansie. Jeśli uda się utrzymać w lidze, zarobek wzrasta do 300 milionów funtów. Dlatego coraz częstszą praktyką klubów po awansie jest wydawać jak najwięcej. Według portalu „FiveThirtyEight” tylko jednej z siedmiu drużyn, które wydały na transfery więcej niż 90 milionów euro, nie udało się utrzymać w lidze. Było to Fulham w sezonie 2018/2019. Reszta uniknęła spadku.
Nottingham wydaje więc pieniądze, by dać sobie więcej szans na dostęp do jeszcze większych pieniędzy. Czy te pieniądze są wydawane z sensem - tyle transferów wzięło się z dużej liczby wypożyczeń w poprzednim sezonie w Championship - to rzecz jasna kwestia osobna.
Pieniądze przynoszą wyniki
Johan Cruyff miał powiedzieć (to klasyczny cytat przywoływany przy tego typu rozważaniach), że jeszcze ani razu nie widział, by worek z pieniędzmi strzelił bramkę. Czyli po prostu: duże wydatki na transfery wcale nie przynoszą sukcesów.
I rzeczywiście: w poprzednim sezonie tylko Liverpool dotarł do finału europejskich rozgrywek, a w dodatku przegrał tam z Realem Madryt. Ale ruchy tektoniczne w piłce nożnej pokazują, że to angielskie kluby są obecnie na topie. Żaden kraj nie ma bowiem więcej drużyn wśród najlepszych 25 zespołów Europy według rankingu ELO.
Ten stan utrzymuje się od 2019 roku. Choć w ostatnich 20 latach to raczej Hiszpanie częściej dominowali w tym rankingu na koniec każdego sezonu, tak obecna przewaga Anglików utrzymuje się od czterech lat i do tego stale rośnie.
Jeśli pieniądze wydane na nowych piłkarzy będą dalej przekładać się na lepsze wyniki Anglików, możemy dotrzeć do momentu, gdy Premier League zdominuje ranking tak, jak zrobiła to w erze pierwszych „Galacticos” Hiszpania.
JACEK STASZAK