Czy to ostatnie mecze Garetha Bale’a w karierze?
2022-03-28 12:24:17; Aktualizacja: 2 lata temuW Madrycie nazywany jest „pasożytem”, w Walii jest równy Bogu. Gareth Bale to jeden z bardziej zagadkowych piłkarzy ostatnich lat. A jednocześnie - najlepszych. A my być może obserwujemy jego ostatnie mecze w karierze. Bo więcej ten organizm po prostu nie uciągnie.
Gareth Bale znów pociągnął Walię do rzeczy wielkiej i dał jej nadzieję na jeszcze większe. Gdyby nie on, Walia pewnie by z Austrią sromotnie przegrała. Z nim awansowała do finału barażów. Bale grał jak natchniony, ale nie był to dominujący występ od pierwszej do ostatniej minuty. Nie harował od pola karnego do pola karnego. Nie zabiegał obrońców rywala.
Szóstka z trygonometrii
Ale był znakomity w kluczowych momentach. Czasem w piłce tyle wystarczy. Wiedzieć jak ułożyć stopę w tej jednej, najważniejszej chwili. A w przypadku czwartkowego barażu z Austrią - w dwóch najważniejszych momentach, bo Bale zdobył przecież dwie bramki.Popularne
– Złamał zasady fizyki pierwszym trafieniem, drugim zdobył szóstkę z trygonometrii – pisał instagramowy profil VERSUS.
GARETH BALE! OUT OF THIS WORLD 🤯 pic.twitter.com/JcNsViMiMp
— ESPN FC (@ESPNFC) March 24, 2022
Bale w tym sezonie rozegrał ledwie 270 minut w Realu, z czego 193 jeszcze w sierpniu (w kadrze ma ich 305). Walijczyk nie jest w rytmie meczowym - to fakt. W zasadzie nie wiadomo w jakiej jest formie, ale przecież się nie zdarza, by piłkarz niegrający był w dobrej.
Ale Bale’owi do wejścia na właściwe obroty wystarczy samo założenie walijskiej koszulki. Wtedy coś przeskakuje mu w głowie, a ciało po prostu wchodzi na zupełnie inny poziom.
Mindset zmienia ciało
Umysł potrafi przejąć kontrolę nawet nad najbardziej skomplikowanymi procesami w ciele. Są przecież eksperymenty udowadniające, że sama informacja o tym, czy jedzenie jest ciężko czy lekkostrawne powoduje produkcję zupełnie innych enzymów trawiennych.
Skoro tak, być może więc Bale’owi niepotrzebny jest rytm meczowy, czucie piłki i dobra forma. Wystarczy odpowiedni mindset i atmosfera na zgrupowaniu, a ciało jest gotowe w stu procentach.
To samo ciało zaczyna się jednak buntować, gdy trzeba zrobić to samo dla Realu.
Jeśli w Madrycie był na wylocie już w zasadzie od 2019 roku, kiedy ówczesny trener Realu Zinedine Zidane powiedział, że dla wszystkich byłoby lepiej, gdyby Walijczyk odszedł tak szybko jak to tylko możliwe, tak teraz wydaje się, że madrytczycy skreślili go kilkoma liniami i daliby naprawdę dużo, by go zapomnieć. Mimo kluczowych bramek dających aż czterech Pucharów Europy.
Gdy jeden z autorów „Marki” zobaczył uśmiechniętego Bale’a na treningu reprezentacji Walii, rozsierdzony nazwał Walijczyka „pasożytem”. W klubie pobiera tylko pensję, nie chciał grać z Barceloną przez problem z plecami, a na reprezentację jest zawsze gotowy.
Sam Bale przyznał też, że od miesięcy trenował z myślą jedynie o barażach dla Walii. Nie musiał dodawać, że kolejność jest taka: Walia, golf, Madryt.
Decyzja w czerwcu
Zasadne wydaje się pytanie, czy następnym razem na boisku Bale’a nie zobaczymy dopiero w czerwcu, kiedy Walia zmierzy się ze Szkocją bądź Ukrainą w finale barażów. Bo przecież w Realu już raczej nie zagra.
I czy nie będzie to ostatni jego mecz w karierze, jeśli Walia ten finał przegra.
Gargantuiczny (ponad 600 tysięcy funtów tygodniowo) kontrakt Bale’a kończy się za trzy miesiące. Jego agent w wypowiedzi dla „Telegraph Sport” powiedział: - Gareth nie wie, co stanie się w lecie. Wszystko zależy od tego, co zadzieje się z Walią. Decyzję podejmie w czerwcu.
Co trzymałoby Bale’a przy piłce, gdyby nie miał na horyzoncie przygotowań do mundialu, rozgrywanego w tym roku wyjątkowo w listopadzie i grudniu?
Sukcesy wyciskają zdrowie
W piłce klubowej Bale osiągnął już wszystko. Toczy się nawet debata, czy nie jest aby najwybitniejszym brytyjskim piłkarzem w dziejach. Ma cztery Ligi Mistrzów, więcej w karierze zdobył tylko Cristiano Ronaldo.
Bale te wszystkie sukcesy opłacił kontuzjami. Dał Realowi najlepsze lata swoje kariery. Dostał za to mnóstwo pieniędzy, zdobył mrowie tytułów, ale wycisnęło z niego to zdrowie i doprowadziło ciało do granicy wytrzymałości. Tego nie da się ukryć.
Tylko w tym sezonie opuścił przez urazy 28 meczów Realu (choć niektórzy w Madrycie wątpią w prawdziwość tych kontuzji), a od ostatniego triumfu madrytczyków w LM w 2018 roku nie mógł zagrać w aż 68 spotkaniach!
Ból nie jest tego warty
Dzisiejszy sport wymaga od ludzi więcej niż wcześniej. I fizycznie, i mentalnie. I coraz więcej sportowców zadaje sobie pytanie czy dalsza kariera jest tego po prostu warta. – Wszystko mnie boli po 45 minutach. Moje ciało nie wytrzymuje już tego sportu. Robiło to tak długo, ale więcej już nie da rady – mówiła w 2013 roku 28-letnia wówczas tenisistka Marion Bartoli, która kilka tygodni wcześniej zwyciężyła w Wimbledonie.
Środki przeciwbólowe są w dzisiejszym sporcie standardem. Jeden z walijskich rugbystów - Dominic Day - opowiadał angielskiej telewizji Sky, że w Australii, gdzie występował, tramadol, kodeina i diazepam były rozdawane w szatni jak ciasteczka.
A piłkarz Kevin De Bruyne, żeby zagrać dla Belgii w ćwierćfinale mistrzostw Europy z Włochami, musiał mieć dwa zastrzyki na kontuzjowaną kostkę. – Gdybym wiedział, jak moja kostka będzie wyglądać po tym meczu, nie zagrałbym w nim – mówił belgijskim mediom.
Taki jest właśnie dzisiejszy sport. W docieraniu do granic możliwości ludzkiego organizmu jest mnóstwo piękna, ale też całkiem dużo toksyczności.
Klub jak Walia
Jeśli Bale miałby kontynuować poważną karierę w piłce klubowej, z dużym prawdopodobieństwem byłaby to kariera usłana kolejnymi kontuzjami i bólem. A w dalszej perspektywie - kalectwem.
Zatem: czy warto?
Alternatywą byłoby tylko miejsce, które pozwoliłoby Bale’owi grać na jego warunkach. Czy warto pakować się jednak w taki układ? Trudno o klub taki jak kadra Walii, gdzie wśród piłkarzy Bale jest zapewne traktowany tak, jak u Polaków Robert Lewandowski. Gdzie sama obecność skrzydłowego na boisku daje kolegom z zespołu +10 do umiejętności. Gdzie mógłby sobie wybierać mecze, w których chce grać. Gdzie byłby trener, który nie będzie starał się wtłoczyć Bale’a w skomplikowane ramy taktyczne.
Ale jeśli znalazłby się klub podejmujący takie ryzyko, być może Bale znów odpłaci się w kluczowym momencie.
A jeśli nie - Bale wciąż będzie jednym z najlepszych piłkarzy w historii. I tego wykreślić się już raczej nie da.
JACEK STASZAK