Deszcz, słupek i Szczepaniak pogrążyły Górnika
2015-09-26 19:00:08; Aktualizacja: 9 lat temuPiłkarze Górnika Łęczna chcieli po dwóch zwycięstwach przedłużyć serię do trzech wygranych. Niestety dla nich pogoda, pewien przedmiot i zawodnik rywali nie dały za wygraną i piąta porażka stała się faktem.
Najważniejszy dzień weekendu rozpoczynamy od deszczowego poranka. Już po przebudzeniu wiemy, że ten dzień będzie ciężki, a dodatkowy przegląd sobotnich meczów powoduje nerwowe poszukiwania zapasów kawy. W Anglii Koguty na własnym boisku podejmowały wicemistrzów kraju, w Hiszpanii FC Barcelona po środowej porażce z Celtą Vigo chciała zmieść z powierzchni Camp Nou Las Palmas, a w Niemczech Robert Lewandowski stanął przed szansą strzelenia setnej bramki w Bundeslidze. Jednak nas ominęły wymienione spotkania, a oglądaliśmy boiskowe popisy na stadionie w Łęcznej, gdzie mimo utrudnień atmosferycznych, oglądaliśmy niezłe spotkanie, które w niewielkim stopniu wynagrodziło nam nasze poświęcenie.
Mały deszczyk
Troche pada Łecznej a ile padnie goli ? @Gornik_Leczna @TSP_SA @CANALPLUS_SPORT pic.twitter.com/gZSPXbdfCl Popularne
— P.Czarnota-Bojarska (@PaulinaSport) September 26, 2015
Zanim rozpoczął się mecz w Łęcznej piłkarze wybiegli na przedmeczową rozgrzewkę. Zaraz za nimi podążał deszcz, który po chwili spadł z ciemnych, gęstych chmur, które przykryły cały kraj. Pozornie chwilowy problem przerodził się w ulewę, która towarzyszyła piłkarzom nie tylko przed, ale również w trakcie całego meczu.
Padający deszcz nie pomagał piłkarzom obydwu drużyn, które w takich warunkach grały pierwszy raz w tym sezonie. Solidnie nasiąknięte wodą boisko utrudniało wymianę piłki po ziemi, dodatkowo przyczyniało się do głupich błędów technicznych.
Zimna woda lejąca się z nieba nie pomogła piłkarzom gospodarzy w utrzymaniu nerwów na wodzy. W drugiej połowie na przestrzeni trzech minut Bartosz Śpiączka i Łukasz Tymiński po niepotrzebnych faulach otrzymali swoje drugie żółte kartki, co automatycznie spowodowało wyrzuceniem z boiska. Te dwie sytuacje były kluczowe dla ostatecznego rozstrzygnięcia spotkania, bo grający z przewagą dwóch zawodników piłkarze Podbeskidzia bez trudu dowieźli prowadzenie do ostatniej sekundy meczu.
Słupek
Na razie najlepiej ustawionym obrońcą Podbeskidzia jest słupek.
— Jacek Staszak (@jaceksta) September 26, 2015
Kolejnym bohaterem spotkania w Łęcznej był lewy słupek bramki strzeżonej w pierwszej połowie przez Zubasa. Piłkarze Jurija Szatałowa w tej części meczu prezentowali lepszy dla oka futbol i powinni strzelić więcej niż jedną bramkę. Na boisku wyróżniali się Tomasz Nowak, Grzegorz Bonin i Łukasz Mierzejewski. Dwóch pierwszych zawodników stworzyło świetną okazję po tym jak wcześniej cały zespół z Łęcznej zastosował wysoki pressing na połowie rywala. Jednak piłka po strzale Nowaka najpierw otarła się o rękę Zubasa, później trafiła w słupek i wyszła za linię końcową boiska.
O jeszcze większym pechu może mówić Łukasz Mierzejewski. W 34. minucie meczu piłka posłana z rzutu rożnego trafiła do niepilnowanego przez nikogo prawego obrońcy Górnika, ale defensor mający za sobą pięć występów w reprezentacji Polski trafia w słupek, a piłka zamiast w siatce znalazła się poza placem gry. Wydawać by się mogło, że w sobotnie popołudnie wszystkie złe siły wzięły sobie na celownik gospodarzy, ale był też jeden człowiek, który praktycznie w pojedynkę rozprawił się z piłkarzami Szatałowa.
Zawodnik meczu
Mateusz Szczepaniak to dla widza oglądającego Ekstraklasę zawodnik znany. Pomocnik Górali jest najlepszym strzelcem swojego zespołu, który wsławił się zwycięską bramką w meczu przeciwko mistrzowi Polski w Poznaniu.
Szczepaniak okazał się kluczem do zwycięstwa Górali również w Łęcznej. Młody pomocnik był bardzo aktywny przez całe spotkanie, ale oprócz tego dołożył wybitną skuteczność. To po faulu na nim sędzia spotkania podyktował rzut karny, który na bramkę wykorzystał Mójta, a w 55. minucie wykorzystał dośrodkowanie Adama Pazio i ustalił wynik meczu.
W internetowym głosowaniu stacji NC+ Szczepaniak został wybrany najlepszym zawodnikiem spotkania, ale żeby pomocnik Górali nie obrósł w piórka musimy przyznać, że za tę symulkę w ostatnich minutach meczu powinien w szatni usłyszeć konkretny opierdol. Młody zawodnik powinien w tej sytuacji oddać strzał, a nie uciekać się do takich słabych trików.