Dlaczego wszyscy dybią na Dybalę?
2015-01-09 20:26:38; Aktualizacja: 9 lat temuArsenal, Inter, Borussia Dortmund, Tottenham, Liverpool, Juventus, Manchester United. Od tych marek może się poprzewracać w młodej głowie.
Jeśli jednak mamy do czynienia z prawdziwym talentem, ten będzie wiedzieć, że to konsekwencja ciężkiej pracy i wielkich, przez wielu uważanych za wrodzone, umiejętności. Paulo Dybala niewątpliwie na rozgłos wokół siebie zapracował. Oczywiście nie obyło się bez więcej, niż krzty talentu, ale Argentyńczyk (a także po części Polak i Włoch) łatwo nie miał.
I nie mówimy tu o dzieciństwie. Nie ma tu historii o przebijaniu się ze slumsów, mieszkaniu w przyczepie kempingowej. Nie, Dybali niczego nie brakowało. Gdy tylko zrobił prawo jazdy, dostał od swojego znajomego piłkarza, Silvio Romero czarnego Seata Leona. Szybko zamienił dojazd na treningi autobusem na samochód.Popularne
Mowa o ciężkich początkach w Palermo. W Dybali zawsze widziano technicznego geniusza i „Picciriddu” (sycylyjskie określenie na młodego chłopaka) ani przez moment nie podał tego w wątpliwość. Wytykano mu co innego - popisywanie się techniką. Niezliczone ilości niepotrzebnych, efektownych sztuczek, za którymi nie szły liczby. No bo zaraz, skoro za „wonderkida” płacimy 12 milionów euro, podczas gdy nigdy wcześniej nie przebiliśmy nawet granicy 10, to mamy prawo oczekiwać. Za 12 milionów, to wcześniej przyszła dwójka Edinson Cavani - Javier Pastore. Dalszą część losów tych południowoamerykańskich gwiazd wszyscy znamy.
Dybala tymczasem pierwsze dwa sezony zakończył z następującym bilansem:
- 2012/2013 - 27 meczów, 3 gole, 0 asyst w Serie A;
- 2013/2014 - 28 meczów, 5 goli, 6 asyst w Serie B.
Na kolana nie rzucił, choć już po samych cyferkach można dojść do wniosku, że zaczął grać bardziej altruistycznie. W obecnych rozgrywkach przechodzi już samego siebie. W 17 spotkaniach na najwyższym poziomie rozgrywkowym we Włoszech, 21-latek wypracował bądź strzelił łącznie 16 goli. O dwa więcej, niż w 55 poprzednich występach ligowych na przestrzeni dwóch lat.
- Moim celem i największym pragnieniem jest gra u boku Leo Messiego - mówi. Uznajemy te słowa za bardzo skromne, bo prezes Palermo, Maurizio Zamparini, talent Messiego stawia… niżej niż swojego gwiazdora.
- To najlepszy napastnik w Serie A. Dajcie mu dwa lata, a będzie lepszy od Cristiano, Zlatana i Messiego.
Ile w tym kokieterii, a ile zwyczajnego podbijania ceny, to wie tylko sam Zamparini. Na pewno by wejść na ten pułap, o którym mówi boss „Rosanero”, Dybala musi poprawić grę prawą nogą. Na razie ta kończyna służy mu głównie do podpierania się. Wszystkie bramki we Włoszech strzelił bowiem lewą. Ta jest dużo cenniejsza . Precyzyjna, jak skalpel w ręku doświadczonego chirurga. Bezlitosna, jak szkolony latami snajper. Płaski, nieprzyjemy strzał przy słupku, petarda z dystansu, kozłująca, podkręcona piłka - żaden problem. Byle tylko futbolówka była ułożona właśnie pod lewą nogę.
To wydaje się nie zrażać potencjalnych kontrahentów. Bo kto wie, czy gdy urodzony w Laguna Larga napastnik nauczy się podobnie posługiwać prawą, nie trzeba będzie za niego zapłacić jeszcze więcej. Już teraz jego talent Zamparini wycenia na 40 milionów euro, a jak sam twierdzi, to już promocja. On zapłacił dwanaście, ale przez dwa i pół roku „Picciriddu” nieprzypadkowo zmienił przydomek na „La Joya.”
„Diament.”