Dwa samobóje i rzut karny, los Jagiellonii coraz bardziej marny

2016-04-04 20:56:22; Aktualizacja: 8 lat temu
Dwa samobóje i rzut karny, los Jagiellonii coraz bardziej marny Fot. Transfery.info
Źródło: Transfery.info

W Białymstoku miała być radość po zwycięstwie i marsz ku czołowej ósemce, a skończyło się burzeniem pomnika. Po końcowym gwizdku kibice żółto-czerwonych wyzywali się z zawodnikami i sztabem szkoleniowym.

Jeszcze tylko sześć dni, kilka nierozsądnych wybić bramkarzy, parę widowiskowych centro-strzałów, trzy widowiskowe bramki, kilka nieudanych interwencji obrońców i jeszcze dziesiątki zdrowasiek o awans do grupy mistrzowskiej. Tak, runda zasadnicza obecnego sezonu Ekstraklasy wkracza w decydujący moment i każdy kibic Ruchu Chorzów, Lechii Gdańsk, Wisły Kraków, Jagiellonii Białystok, Podbeskidzia Bielsko-Biała i Korony Kielce ciągle wierzy w awans do czołowej ósemki. W słoneczne poniedziałkowe popołudnie wzrok całej ligi skupił się na stolicy Podlasia, gdzie podopieczni Michała Probierza mogli rozweselić wierzący lud bezgranicznie oddany żółto-czerwonym barwom.

Bałagan w obronie

Problem w tym, że mimo sporego zainteresowania tym spotkaniem (ponad 11 tys. sprzedanych biletów), nikt spośród kibiców Jagiellonii nie mógł być pewny zwycięstwa. Drużyna prowadzona przez Michała Probierza to nie jest ten sam zespół co w poprzednim sezonie. Opiekun białostoczan na każdym kroku zmaga się z różnymi problemami, które obecnie w głównej mierze dotyczą defensywy zespołu. „Jaga” w trwających rozgrywkach straciła najwięcej bramek w całym zestawieniu, a pod względem liczby porażek wygrywa tylko z Górnikiem Łęczna (13 przegranych, tyle samo co Lech Poznań). Poprawy gry nie przyniosły zmiany kadrowe: Jagiellonia tylko w tym roku straciła 15 bramek, ale większość z nich w meczach wyjazdowych.

Jeśli mielibyśmy szukać pozytywów przed tym spotkaniem, to byłaby to obecna forma gospodarzy w spotkaniach na stadionie przy ul. Słonecznej. Białostoczanie w tym roku jeszcze nie przegrali na własnym obiekcie i stracili tylko jedną bramkę. Jednak „Żółto-Czerwoni” nie mogli zapomnieć o ich dzisiejszym rywalu. Podbeskidzie Bielsko-Biała jest drużyną „wyjazdową”: to właśnie w delegacjach podopieczni Roberta Podolińskiego zdobyli większość z 32. punktów, a w tym sezonie z tarczą opuszczali m.in. Kraków, Poznań, Niecieczę i Łęczną.

Patrząc na liczbę straconych bramek obydwu drużyn (dwie najgorsze defensywy w Ekstraklasie) oraz wagę tego spotkania w Białymstoku zapowiadał się mecz pełen emocji i goli. 

Skuteczność 200 %

I taki był. Jednak końcowy wynik zaskoczył wszystkich zgromadzonych na stadionie przy ul. Słonecznej (łącznie z pięcioosobową delegacją kibiców z Bielsko-Białej). „Górale” pewnie pokonali Jagiellonie, strzelili jej trzy bramki oddając przy tym dwa celne strzały! W dodatku było to ich najwyższe wyjazdowe zwycięstwo w tym sezonie. Zaskoczeni? Tak, ale to Ekstraklasa!

Druga kwestia to postawa białostoczan. Gospodarze mieli świadomość wagi dzisiejszego spotkania, nie byli uzależnieni od wyników innych zespołów, ale to przeciwnicy czekali na potknięcie „Żółto-Czerwonych” i po dzisiejszym meczu powoli mogą szykować się do świętowania. Powtarzamy, powoli, bo jeszcze wszystko jest możliwe. Cztery drużyny mają po 35 punktów, do siódmego Ruchu Chorzów tracą trzy punkty. Decydująca okaże się 30. kolejka, która może przejść do historii Ekstraklasy. 

Gdzie w tej sytuacji jest Jagiellonia? Drużyna Michała Probierza przegrywając drugi mecz z rzędu spadła na 11. miejsce i na konfrontację o wszystko wybierze się do Gliwic. Trudno dziwić się wzburzonym kibicom, kiedy w dzisiejszym spotkaniu ich piłkarze zagrali… tak jak zawsze. Katastrofalnie w obronie, bez pomysłu w ofensywie i z żenującą skutecznością. Gospodarze oddali dziś 23 strzały, z czego 12 było celnych, ale w żadnym przypadku piłka nie znalazła się w siatce „Górali”. Z resztą, sytuacje stwarzane przez zawodników Probierza nie były wypadkową ich świetnej gry, a przestojem piłkarzy Podbeskidzia. Pokazały to sytuacja z 76. minuty i swoboda z jaką goście stworzyli sobie okazję pod bramką Drągowskiego.

Sytuacja po końcowym gwizdku sędziego pokazała, że nerwowej sytuacji powoli nie wytrzymuje również Michał Probierz.  Trener gospodarzy o mało nie pobił się z kibicami własnego zespołu, a jego dzisiejsze wybory również były mocno dyskusyjne. Pozostawienie na ławce rezerwowych trzech ofensywnych pomocników i ustawienie na „10” Przemysława Frankowskiego? Radykalne zmiany w przerwie meczu i ustawienie Piotra Tomasika na pozycji prawego skrzydłowego?

Jagiellonia Białystok jest w bardzo trudnej sytuacji i potrzeba jej teraz spokoju, opanowanego trenera, skupionych piłkarzy walczących o każdy centymetr boiska oraz kibiców dopingujących swoich pupili. Tylko połączenie tych wszystkich aspektów może dać końcowy sukces, ale jak dotąd nie widać światełka w tunelu, a przerwa reprezentacyjna również została zmarnowana.