Dwunastu gniewnych ludzi, którzy mieli zbawić Sassuolo

2014-02-03 11:20:41; Aktualizacja: 10 lat temu
Dwunastu gniewnych ludzi, którzy mieli zbawić Sassuolo Fot. Transfery.info
Krzysztof Gońka
Krzysztof Gońka Źródło: Transfery.info

Dwunastu sprowadzonych w styczniu zawodników miało być receptą na ligowy byt maleńkiego US Sassuolo w Serie A. Już w pierwszym spotkaniu nowi zawodnicy „pokazali klasę”, przegrywając u siebie 1-2 z Hellas Werona.

Zimowe okno transferowe zazwyczaj służy uzupełnieniom składów. Dzięki temu okresowi trenerzy mogą skompletować często starganą kontuzjami szatnię, by móc walczyć o zrealizowanie celów postawionych przed rozpoczęciem nowego sezonu. Czy w czasie zimowego okna transferowego można wymienić całą pierwszą jedenastkę? Wydaje się, że do takiego rozwiązania mógłby skłonić jedynie akt najwyższej rozpaczy, dzięki któremu dana ekipa mogłaby przedłużyć swoje nadzieje na uniknięcie spadku. Czy taka sytuacja jest możliwa w jednej z najlepszych lig europejskich? Okazuje się, że tak.

Przykładem jest US Sassuolo – beniaminek włoskiej Serie A, który zimą pozyskał na zasadzie transferów definitywnych i wypożyczeń aż dwunastu zawodników. We wczorajszym spotkaniu ligowym, w którym Sassuolo podejmowało na własnym boisku Hellas Weronę, z dwunastu nowoprzybyłych graczy w tym meczu zagrało ośmiu, w tym siedmiu od pierwszej minuty. Skuteczności przeprowadzonych w styczniu transferów nie powinniśmy oceniać już po pierwszym meczu, jednakże po końcowym wyniku można wnioskować, że nowe nabytki włoskiego zespołu co najmniej zawiodły oczekiwania kibiców i trenera. Swoje chyba zresztą także…

Całkowicie nową linię defensywną stworzyli Portugalczyk Pedro Mendes, który przybył do drużyny beniaminka z Parmy, doświadczony Paolo Cannavaro, który jest wypożyczony z SSC Napoli oraz Thomas Manfredini (ostatnio Genoa), który swojego debiutu w Sassuolo najlepiej wspominać nie będzie, gdyż zdobył bramkę samobójczą w pierwszej połowie spotkania.

W linii pomocy zadebiutował reprezentant Włoch Matteo Brighi, który trafił do Sassuolo z Torino. Razem z doświadczonym Włochem w środku pola pojawił się Davide Bondini, który przybył do klubu w ramach wypożyczenia z Genoi. Na skrzydle natomiast zagrał Aleandro Rosi, który trafił do drużyny Alberto Malesaniego na zasadzie półrocznego wypożyczenia z Parmy. W drugiej części spotkania w linii pomocy pojawił się kolejny nabytek włoskiego beniaminka – Nicola Sansone, nominalny napastnik (kolejny gracz ściągnięty z Parmy), który w 60 minucie zmienił na boisku pomocnika Lukę Marrone. Nawet zmiana taktyki nie pomogła włoskiemu zaciągowi wywalczyć choćby jednego punkcika.

W ataku gości z Werony razem z objawieniem tego sezonu, Domenico Berrardim, straszyć miał stary wyjadacz włoskich boisk, Sergio Floccari, który w całym meczu wziął udział raptem w jednej akcji bramkowej „zielono-czarnych” i kwadrans przed zakończeniem spotkania został zmieniony przez Antonio Floro Floresa, który nomen omen w doliczonym czasie gry zdobył jedyną bramkę w tym meczu dla gospodarzy.

Ponadto do zespołu ze Stadio Alberto Braglia w styczniu trafili bramkarz Ciro Polito i obrońca Lorenzo Ariaudo, którzy oglądali blamaż swojej ekipy z ławki rezerwowych oraz 18-letni pomocnik Alexis Zapata oraz reprezentant Paragwaju, Antonio „Tonny” Sanabria, który trafił do US Sassuolo z FC Barcelony B. Dwaj ostatni piłkarze nie znaleźli się nawet na ławce rezerwowych. Na swoje szczęście…

Przypadek US Sassuolo dobitnie pokazuje, że „zimowe szaleństwo transferowe” nie popłaca. Kto o zdrowym rozsądku buduje zespół w połowie sezonu? To tylko potwierdza, że zimowe okno transferowe jest wykorzystywane do naprawy błędów popełnionych w czasie letniego okna. Ale tonący brzytwy się chwyta. W taki stopniu, że ściąga piłkarzy, którzy zamiast do bramki rywala strzelają do swojej i pomagają przegrać mecz. A nie tak miało przecież być.