Graham Potter - tam, gdzie inni czują tylko mróz, on widzi niebieskie niebo

2022-10-14 16:46:36; Aktualizacja: 2 lata temu
Graham Potter - tam, gdzie inni czują tylko mróz, on widzi niebieskie niebo Fot. George Tewkesbury/Focus Images/MB Media/PressFocus
Redakcja
Redakcja Źródło: Transfery.info

Droga Grahama Pottera do objęcia jednego z najbardziej prestiżowych miejsc pracy w piłce nożnej jest niezwykła nie tylko dlatego, że wiodła przez niższe ligi szwedzkie i rozgrywki uniwersyteckie. Potter jest wyjątkowy, bo to angielski trener w silnym angielskim klubie.

Zatrudnienie Grahama Pottera przez Chelsea może stać się jednym z ważniejszych wydarzeń w najnowszej historii Premier League.

Po pierwsze, Potter był jednym z głównych kandydatów do przejęcia reprezentacji Anglii po ewentualnym odejściu Garetha Southgate’a. Dziś wydaje się, że może to nastąpić zaraz po mundialu w Katarze, bo angielska kadra gra zbyt defensywnie, przewidywalnie i bez intensywności. Nie wróży to sukcesu na mistrzostwach.

Po drugie, praktycznie każdy inny klub z sześciu najbogatszych w Anglii miałby Pottera na pierwszym miejscu listy życzeń na wypadek zmiany na stanowisku trenera. To jednak Chelsea sprzątnęła go z rynku. Na jak długo, wszak londyński klub słynie z żonglowania trenerami - tego nie wiadomo.

A po trzecie, angielscy trenerzy mają w klubach TOP6 pod górkę. Zwłaszcza tacy, którzy nigdy w danym zespole nie grali. Ostatnim angielskim trenerem, który zdobył mistrzostwo Anglii był w 1992 roku Howard Wilkinson. Symboliczne: to był ostatni sezon, w którym najwyższa klasa rozgrywkowa w Anglii nie należała jeszcze do Premier League.

Gdy to się stało, najbogatsze angielskie kluby stały się jeszcze bogatsze, a napływ pieniędzy z praw transmisyjnych odmienił nie tylko lokalną, ale i światową piłkę.

I zamknął największe kluby dla angielskich trenerów.

Gdzie pracują Anglicy

Anglicy najczęściej bowiem przejmują kluby grające o utrzymanie lub bijące się w środku tabeli. Nierzadko posadę obejmują jeszcze w Championship i dzięki skutecznej corocznej batalii o pozostanie w Premier League pracują w swoich klubach długie lata. To choćby Sean Dyche, który w Burnley przepracował dekadę oraz Eddie Howe pracujący w Bournemouth przez osiem lat.


Dni przepracowane przez trenerów poza TOP6

Od 2011 roku największe angielskie kluby prowadziło tylko sześciu angielskich trenerów. Tylko dwóch - Tim Sherwood w Tottenhamie i Frank Lampard w Chelsea - pracowało dłużej niż 100 dni.

Pierwszy jednak był w gruncie rzeczy tymczasowym trenerem Spurs - między Andre Villasem-Boasem a Mauricio Pochettino. Drugi zaś jest legendą klubu ze Stamford Bridge i głównie dlatego dostał tę pracę.


Dni przepracowane przez trenerów w TOP6

Nie było więc w ostatnich latach takiego przypadku jak Graham Potter. Nie było w wielkim klubie angielskiego trenera, którego głównym atutem byłyby dokonania trenerskie, a nie piłkarskie.

Potter jak Tuchel

Biografia Pottera budzi skojarzenia z innymi trenerami, którzy piłkarską karierę mieli albo mało imponującą, albo - przez kontuzje - żadną. W dokumencie telewizji Sky Sports „Graham Potter: Making a manager” słyszymy mniej więcej te same słowa, którymi określano Thomasa Tuchela czy Juliana Nagelsmanna.

Koledzy z szatni Birmingham City, York City czy West Bromwich mówią, że Potter był piłkarzem inteligentnym, ciekawskim, który patrzył szerzej niż tylko na swoją grę czy wynik. Dowiadujemy się, że już jako młodzieniaszek był materiałem na trenera. Nie narzekał, tylko słuchał trenerów.

Potter był lewym obrońcą bądź wahadłowym (w Yorku trener zmieniał ustawienie nawet w trakcie meczu i dzięki Potterowi mógł swobodnie przechodzić między czwórką a trójką obrońców, co przypomina bardzo taktykę Anglika w Brighton) z dobrą lewą nogą, niezłą wizją gry, ale mierną szybkością. Dlatego z roku na rok schodził coraz niżej w piramidzie rozgrywkowej. Wszędzie był doceniany za ciężką pracę, ale z każdego miejsca musiał też odejść.

Ostatecznie zakończył karierę w League Two na czwartym poziomie rozgrywkowym, w Macclesfield. Był 2005 rok i Potter miał wówczas niespełna 30 lat.

Sam Potter mówi, że trenerem został przez przypadek. Ukończył studia z nauk społecznych i pracował w różnych uniwersytetach przy piłkarskich drużynach, aż przejął jeden z zespołów na dziesiątym poziomie rozgrywkowym w Anglii.

Stamtąd ciężko jest dostać się do Premier League. Dlatego trzeba zrobić coś nieoczywistego. Na przykład przebijać się przez niższe ligi szwedzkie.

Niebo zamiast mrozu

Gdy przyleciał w grudniu 2010 roku do szwedzkiego Östersund, znanego raczej z biathlonu niż futbolu, było grubo poniżej zera. Szwedzi bali się, że Anglik nie będzie chciał pracować w takim zimnie i do tego na czwartym poziomie rozgrywkowym. Potter powiedział tylko, że w Anglii o tej porze roku jest cały czas szaro, a tu niebo jest niebieskie.

Ten cytat tłumaczy resztę kariery trenerskiej Pottera.

Z każdego zestawu piłkarzy wyciąga maksimum i jeszcze więcej. Patrzy na atuty piłkarzy, a nie ich wady. Czyli na niebo, a nie mróz.

W Szwecji przeszedł drogę z czwartej ligi do fazy pucharowej Ligi Europy. W Brighton uczynił z zespołu walczącego dotychczas rozpaczliwie o utrzymanie, ekipę ze środka tabeli Premier League, która grała jak drużyna z TOP6.

Według analitycznego portalu FiveThirtyEight Brighton ma teraz 24% szans na awans do Champions League. A w rankingu najlepszych klubów na świecie Mewy są na 23. miejscu. Wyżej niż choćby Manchester United, Roma czy Bayer Leverkusen.


Roczne wydatki na pensje i różnica w xG

Inni widzieliby w szatni Brighton przenikliwy mróz, a Potter dostrzegał niebieskie niebo. Z drużyny wydającej na pensje więcej tylko od dwóch drużyn w lidze wycisnął zespół grający na poziomie piątej najlepszej drużyny w Anglii - licząc różnicę w golach oczekiwanych, czyli różnicę między jakością sytuacji zespołu, a jakością sytuacji rywala.

Dla porównania Chelsea wydaje mniej tylko od Manchesteru United, a gra dopiero na poziomie dziewiątej drużyny w lidze.

Jak pomógł mu teatr

Jeden z nauczycieli Pottera z czasów jego nauk w uniwersytecie zwrócił uwagę, że Anglik nie jest trenerem piłki nożnej, ale trenerem ludzi grających w piłkę.

To kluczowa różnica, bo wielu jego piłkarzy zwraca uwagę na to, jak bardzo pomogły ich trenerowi szkolenia z psychologii czy liderowania.

Potter dostrzega bowiem, jak istotnym elementem w piłce nożnej jest ten aspekt ludzki - pewność siebie, koncentracja czy wiara w zwycięstwo.

W Östersund wraz z piłkarzami przygotowywał sztuki teatralne i okazało się, że przełamywanie tremy związanej z występami przed inną publicznością i wyjściem poza strefę piłkarskiego komfortu pomagały potem w przełamywaniu barier na boisku piłkarskim.

Często zwraca się uwagę na to, jak elastyczne taktycznie było Brighton Pottera. Że potrafiło zmieniać ustawienie w trakcie meczu, że piłkarze byli w stanie grać na niestandardowych pozycjach - na lewym wahadle często bowiem występowali bardziej ofensywni pomocnicy, jak Leandro Trossard czy Jakub Moder. Dziś w Chelsea na tej pozycji Potter widzi też Raheema Sterlinga.

Jednak żaden z nich nie byłby w stanie tego zrobić, gdyby nie był do tego odpowiednio przygotowany mentalnie. A to być może najważniejszy element warsztatu Pottera.

Potter sam sobie przecierał szlak do wejścia do jednego z największych klubów na świecie. Działo się to latami, a droga wiodła przez nieoczywiste miejsca. Jeśli jednak mu się powiedzie, wielu innych angielskich trenerów będzie miało znacznie krótszą drogę do największych klubów i nie trzeba będzie wybierać się do Szwecji.

JACEK STASZAK