Ile dla Pogoni oznacza powrót "człowieka od wszystkiego" [ANALIZA]
2014-11-11 14:52:53; Aktualizacja: 10 lat temu Fot. Transfery.info
Bez Marcina Robaka i Łukasza Zwolińskiego, a więc dwóch swoich najlepszych strzelb, szczecińska Pogoń wygrała w niedzielę z Legią. Ogromna w tym zasługa tego, który we wspomnianym spotkaniu zrównał się z nimi bramkami, Adama Frączczaka.
Z racji braku kontuzjowanego Robaka i zawieszonego za własną głupotę Zwolińskiego, to Frączczak musiał wystąpić w ataku. Ale zmiany pozycji to w zasadzie dla niego nic nowego. W tym i poprzednim sezonie grał:
- 20 razy jako prawy obrońca,
- 14 razy jako prawy pomocnik,
- 6 razy jako lewy obrońca,
- 2 razy jako cofnięty napastnik,
- 2 razy jako ofensywny pomocnik,
- 1 raz jako środkowy napastnik.
Zmian pozycji w trakcie spotkania nawet nie liczymy, a gdyby dodać do tego częste znajdowanie się tuż za plecami duetu napastników w tym sezonie, mimo nominalnego ustawienia na prawym skrzydle, to powyższe obliczenia w ogóle wzięłyby w łeb.
Wiemy, że to utarty slogan, ale zwykło się mówić, że jak ktoś jest do wszystkiego, to tak naprawdę jet do niczego. Gdy patrzymy na Frączczaka, widzimy że to bzdura. Tak samo puste określenie, jak „efekt nowej miotły” (któremu zresztą przyglądaliśmy się jakiś czas temu TUTAJ). Wszechstronny 27-latek to jeden z najefektywniejszych piłkarzy w naszej lidze. W tym sezonie ma na koncie 4 bramki i 5 asyst w 12 występach, w poprzednim - 4 gole i asystę w 34 spotkaniach, z czego przecież większość rozegrał na boku defensywy.
W analizowanym meczu z Legią był bezlitosny do bólu. Przez 72 minuty, kiedy przebywał na boisku, miał dwie klarowne sytuacje, z których jedną zamienił na bramkę. Oprócz tego oddał dwa celne strzały na bramkę Dusana Kuciaka, jednak były to uderzenia sytuacyjne, pod presją rywala, które nie miały prawa golkiperowi Legii sprawić problemu. No i dołożył znakomitą asystę przy bramce głową Rafała Murawskiego. Głową. Murawskiego. Znaleźć mierzącego 175 cm rozgrywającego w polu karnym rywala i dograć mu piłkę, będącą jednocześnie poza zasięgiem stoperów Legii, Rzeźniczaka (183 cm) i Astiza (185 cm) to nie lada sztuka.
Akcje ofensywne Adama Frączczaka w meczu z Legią
Oczywiście nie można występu powracającego po kontuzji Frączczaka idealizować - przy golu Legii to on zawalił krycie Rzeźniczaka i przegrał z nim kluczową walkę o górną piłkę. Było to jednocześnie ostatnie zagranie obrońcy/pomocnika/napastnika (skreśl niepotrzebne) Pogoni, bo chwilę później jego miejsce na placu gry zajął Maksymilian Rogalski.
Nie sposób jednak nie odnieść wrażenia, że mimo tego błędu, zawodnicy Legii odetchnęli z ulgą. Frączczak był bardzo niesfornym rywalem do pilnowania. Walka o większość górnych piłek wiązała się dla nich ze skakaniem do główki właśnie z dobrze zbudowanym i dysponującym świetnym wyskokiem strzelcem drugiego gola.
Pojedynki główkowe Adama Frączczaka w meczu z Legią
Stoperzy nie mogli się zagapić, nie mogli przyjmować piłki i długo się zastanawiać nad jej rozegraniem, bo od razu dopadał do nich ustawiony przez Kociana na szpicy zawodnik. Raz zagapił się Astiz i jak się to skończyło - wszyscy wiemy. Wejście ciałem, przejęcie piłki i strzał obok bezradnego Kuciaka. 2:0.
Akcje defensywne Adama Frączczaka w meczu z Legią
Nie oznacza to oczywiście, że w Szczecinie przestaną z utęsknieniem wypatrywać króla strzelców poprzedniego sezonu, Marcina Robaka. Poza oczywistą konkluzją, że skoro z Frączczakiem Pogoń gra tak dobrze, to z Frączczakiem i głodnym gry Robakiem, a na dokładkę ze Zwolińskim, będzie jeszcze lepiej. Robak bowiem dysponuje znacznie lepszym dryblingiem od swojego kolegi z zespołu, któremu tylko raz na cztery próby udało się przejść zawodnika mistrzów Polski - Łukasza Brozia. Ale już jeśli chodzi o zastawianie piłki, by poczekać na kolegów, to szło to Frączczakowi bardzo poprawnie. Odgrywającym z powołania na pewno nie jest, ale jako odgrywający z konieczności dał radę.
Nie można przy tym umniejszać zasług jego kolegów z zespołu - szczególnie Murawskiego, który zagrał wzorowo, jak za najlepszych dni w Lechu, czy Janukiewicza, który w końcówce uratował wygraną i zapracował sobie na miano gracza kolejki według dziennikarzy NC+. Ale powrót Frączczaka to porządne turbodoładowanie dla Jana Kociana na następne kolejki. Niezależnie od tego, na jakiej pozycji będzie ustawiony.