Łódzka powtórka z rozrywki? Nikt o tym nie myśli!
2015-08-12 13:39:00; Aktualizacja: 9 lat temuWidzew wciąż nie uporał się z problemami po „starej ekipie”. Na szczęście nic nie stoi na przeszkodzie, by w sobotę rozpoczął walkę o powrót do Ekstraklasy. Piłkarze zapowiadają, że są w stanie zrobić pierwszy krok. Czy im się uda?
Cofnijmy się o dwa lata. Gdy po sezonie 2012/2013 Polonia Warszawa nie otrzymała licencji na grę w T-Mobile Ekstraklasie, a ŁKS Łódź wycofał się z rozgrywek I ligi zastanawiano się jakie są szansę na odbudowę tych dwóch, zasłużonych dla naszego futbolu, klubów. Ostatecznie, dla ekip tak ważnych, postanowiono zostawić furtkę umożliwiającą nowy start od piątego szczebla ligowego. Co wówczas działo się w IV lidze?
Jako pierwsze do gry wejść miało KSP. „Czarne Koszule” start zaliczyły w Łomiankach, ŁKS nieco później w malutkiej wsi Paradyż (mecz pierwszej kolejki z Jutrzenką Warta został przełożony, a następnie burmistrz nie wyraził zgodę na odbycie się imprezy). Media obwieściły inwazję na ościenne miasto, a ogłoszenie w ciągu kilku godzin sprawiło, że na mieszkańców padł blady strach. Co prawda nie zanotowano wzrostu sprzedaży konserw, jednak całe Łomianki szykowały się na wojnę, by uniknąć „nieuniknionego”. W dniu meczu dookoła stadionu stały kordony policji, kibice Polonii nie zostali wpuszczeni na obiekt, a spotkanie oglądali z... dachu autokaru, którym przyjechali, tymczasem „kibice KS Łomianek” skupili się głównie na przybyszach, co rusz pozdrawiając ich kolejnymi wiązankami oraz rzucając w stronę murawy petardy i... brzoskwinie.
Popularne
Zdjęcie oddające przebieg meczu w Łomiankach. pic.twitter.com/MmcNguLQnn
— Marcin Żelechowski (@m_zelek) August 17, 2013
Spotkanie, jak pamiętamy, nie zostało zakończone, a „fani” w końcu wbiegli na boisko, jednak policji udało się powstrzymać szarżę niektórych uczestników wydarzenia. Wszystko zakończyło się tylko kilkunastoma zatrzymaniami i weryfikacją wyniku na 3:0. W obawie przed kolejną inwazją, tym razem do podłódzkich wsi i miejscowości, piłkarze ŁKS-u nie wybiegł na boisko w pierwszych dwóch spotkaniach, zgarniając sześć oczek dzięki walkowerom. Kolejnym meczom czwartych lig z udziałem zawodników z Łodzi i Warszawy towarzyszyły mniejsze lub większe incydenty.
Nie boją się kibiców...
Łódzki Związek Piłki Nożnej czeka powtórka z rozrywki? Tym razem drugi uznany klub, Widzew został zmuszony do nowego startu od IV ligi. Czy RTS również będzie zgarniał kolejne oczka jeszcze przed wybiegnięciem na murawę? Przez sześć pierwszych kolejek Widzewiaków czekają dalekie podróże. Sam przejazd do miast/wsi i z powrotem to niemal 800 kilometrów. Wiele wskazuje na to, że dla kibiców to nic wielkiego i będą jeździć za swoim zespołem.
Pajęczno – miasto znajdujące się w odległości kilkudziesięciu kilometrów od Załęczańskiego Parku Krajobrazowego. To właśnie z tamtejszym Zawiszą, Widzewiacy rozpoczną odbudowę i marsz w kierunku III ligi. Nikt jednak nie myśli o oddaniu spotkania walkowerem, tak jak miało to miejsce przed dwoma sezonami. - Byliśmy trochę zaskoczeni [decyzją, że Widzew zagra w IV lidze – przyp. red.]. Ten terminarz był zmieniany wielokrotnie i w końcu trafiło, że to od nich zaczniemy rozgrywki. Mimo to jest to miła niespodzianka i z pewnością przyjmiemy kibiców przyjezdnych. Przygotowaliśmy dla nich sześćset biletów, nasz obiekt jest w stanie pomieścić czterystu fanów. Na trybunach zasiądą jednak tylko miejscowi – mówi Tomasz Popiel, prezes Zawiszy. Gdzie więc zostanie przyjęta ekipa z Łodzi? - Akurat u nas, obok boiska, mamy ogrodzony kort tenisowy i tam zostaną wpuszczeni. Policja będzie czuwała nad nimi. Nie martwimy się o nic, bo dookoła stoi sześciometrowa siatka i kibice będą oddzieleni.
Ekipa ŁKS-u, którzy dwa lata temu pojechali na mecz do Zelowa przeszkadzała znajdująca się przy trybunach policja. Mimo że otrzymali bilety odmówili zapłaty za nie. - Ostatecznie obejrzeli całe spotkanie z boiska bitumicznego i oddali wejściówki, mówiąc że policja ma zapłacić i że nie są na stadionie. Tyle że to też jest teren obiektu, normalnie nasi sympatycy oglądają stamtąd mecze Włókniarza – cytował Marię Korzynek, prezesa Włókniarza serwis Ekstraklasa.net. I tu, tym razem, nikt nie martwi się tym razem o incydenty. - Zelów jest miastem, gdzie istnieje fanclub Widzewa, więc mieszkańcy z pewnością będą kibicować obu zespołom. Atmosfera powinna być dobra – podsumowuje.
W Internecie nie brakuje głosów, że na Widzew „mało kto będzie jeździł po takich wsiach”. Jeśli ktoś ma jednak jakiekolwiek wątpliwości, niech spojrzy na liczbę kibiców jeżdżących na sparingi. Mecz „rezerw” z Justynowem to setka fanów „Czerwonych”. Za pierwszym garniturem do Koluszek pojechało 500 Widzewiaków.
Nie boją się piłkarzy...
Jak wyglądać będzie kadra Widzewa na nadchodzący sezon? Reaktywowany zespół pod wodzą trenera Obarka najprawdopodobniej będzie mieszanka młodości z doświadczeniem. 5. sierpnia Łodzianie zagrali dwa sparingi w przeciągu godziny. Kadra została podzielona na tych, którzy mieliby stanowić trzon zespołu i rezerwy. Do Koluszek pojechali byli piłkarze RTS z czasów gry w Ekstraklasie tacy jak Prince Okachi czy Adrian Budka. Nie zabrakło też miejsca dla chociażby 20-letniego Aleksandra Majerza, który rok temu występował w trzecioligowej KS Bystrzycy Kąty Wrocławskie. Średnia kadry zabranej na mecz z KKS Koluszki wyniosła nieco ponad 25 lat. A wzmocnienia wciąż napływają.
Mimo kilku dużych nazwisk, czwartoligowcy niespecjalnie obawiają się przeciwników, a już z pewnością nikt nie będzie oddawał punktów bez walki. Przed inauguracją sezonu o wynik nie martwi się prezes Zawiszy Pajęczno. - W Widzewie będą grali zawodnicy trzecio- i czwartoligowi, także myślę, że mecz będzie wyrównany. Stawiam na remis. W szczególności, że też mamy swoje wzmocnienia. Wtóruje mu pani prezes z Zelowa. - Jestem pozytywnie nastawiona, obym się nie zawiodła. Niech będzie remis.
O tym, że walka z pewnością będzie wyrównana świadczą wyniki przedsezonowych sparingów Widzewa. Po porażkach w środowych sparingach (0:2 z KKS-em Koluszki i 0:4 z LZS-em Justynów) trenerzy Widzewa na łamach WidzewToMy.net tonowali nieco nastroje. - Mają w nogach mocne treningi. Witold Obarek po chwili jednak dodał, że gra jego ekipy była żenująca. - Aż się co chwila za głowę łapałem. Jutro mają wolne, ale w piątek sobie z nimi porozmawiam, bo niektórym chyba w głowach się coś pokręciło. Trzeba siły zostawiać na boisku, a tu słoneczko trochę poświeciło i nie chce się biegać?
Szkoleniowiec RTS-u po sparingu przyznał jednak, że to nie koniec wzmocnień. Widzew wciąż poszukuje napastnika z krwi i kości. Wszyscy mają świadomość, że nie będzie o to łatwo, bo klub już spotkały różne przeciwności. - Jednemu chłopakowi z Karkonoszy nie pozwolili przyjechać. Burskiemu też. Obrona jest OK, pomoc też silna.
Chcą tylko spokoju!
Każdy zgodnie przyznaje, że niezależnie od tego, co ma się wydarzyć na boisku, oczekuje, że kibice będą się w stanie sami opanować i nie będzie trzeba korzystać z "usług" policji. O spokój modlą się też w Łodzi - tam jednak myślą nie tylko o najbliższych meczach, ale i o przyszłości. "Stara" ekipa wciąż pociąga za sznurki. Ostatnią decyzją sądu RTS Widzew S.A. nie jest w stanie upadłości, a pełnię władzy wciąż ma Bogusław Cacek. Wciąż nie wiadomo czy nowy zespół będzie m.in. mógł korzystać z historycznego herbu.