Młodzież Probierza poległa - zabrakło chłodnej głowy w gorącym klimacie

2015-07-23 21:22:23; Aktualizacja: 9 lat temu
Młodzież Probierza poległa - zabrakło chłodnej głowy w gorącym klimacie Fot. Transfery.info
Źródło: Transfery.info

Piłkarze Michała Probierza przyjechali do Nikozji po zwycięstwo i awans do kolejnej rundy. Wycieczka na Cypr okazała się lekcją, która może zaowocować czymś wielkich w przyszłości. Piękny sen o Jagiellonii w Lidze Europy dobiegł końca.

Pierwsza runda eliminacji Ligi Europy rozbudziła w Białymstoku apetyt na sukces w pucharach. Jagiellonia pewnie pokonała w dwumeczu litewską Kruoję i w kolejne rundzie na jej drodze stanęła czwarta drużyna poprzedniego sezonu ligi cypryjskiej. Zespół Omonii chociaż z solidnymi, doświadczonymi zawodnikami, to jednak nie wywoływał wielkiego wrażenia na kibicach i piłkarzach Jagiellonii. Dziś okazało się, że właśnie  doświadczenie miało istotny wpływ na awans cypryjskiego zespołu.

Kluczowe pierwsze dwa kwadranse

Wszyscy polscy zawodnicy występujący na cypryjskich boiskach, przed czwartkowym spotkaniem podkreślali o trudnych warunkach atmosferycznych, które wpłyną na postawę polskiego zespołu. Wojciech Kowalczyk w środowym wywiadzie dla „Przeglądu Sportowego” uczulał piłkarzy Michała Probierza na pierwsze 30. minut spotkania, w których ich organizmy przestaną funkcjonować w naturalny sposób, a Cypryjczycy będą chcieli tę słabość wykorzystać.

Okazało się, że były napastnik reprezentacji Polski miał rację, bo Jagiellonia do 30. Minuty rozgrywała fatalne spotkanie. Piłkarze Michała Probierza mieli poważne problemy z rozegraniem piłki, dwaj środkowi pomocnicy Żółto-Czerwonych nie radzili sobie w swojej strefie boiska, a Sebastian Madera wraz z Igorsem Tarasovsem gubili się w kryciu przeciwników. To właśnie przez bierną postawę łotewskiego obrońcy Cillian Sheridan w 8. Minucie meczu swobodnie przyjął piłkę w polu karnym Jagiellonii, minął obrońcę i strzelił bramkę. Chociaż piłka po uderzeniu Irlandczyka jeszcze trafiła w Tarasovsa, to Bartłomiej Drągowski również mógł lepiej zachować się w tej sytuacji.

Dziecinne błędy techniczne

Po dwóch kwadransach Jagiellonia odżyła, ale piłkarze Michała Probierza nadal nie przypominali tych zawodników, którzy wywalczyli w poprzednim sezonie trzecie miejsce w lidze. Zamiast składnymi akcjami jagielończycy popisywali się długimi piłkami na bezradnego Patryka Tuszyńskiego.

 Z grą na boisku całkowicie nie radzili sobie liderzy zespołu. Nika Dzalamidze ( najlepszy technik w drużynie ) tracił piłkę w taki sposób, że aby zacytować komentarze trenera Probierza, musielibyśmy opublikować ten tekst o 2 w nocy. Maciej Gajos nie przypominał tego zawodnika, który otrzymał powołanie do reprezentacji Polski, głupio tracąc piłkę i ani razu nie rozgrywając jej we właściwy sposób.

Jedna bramka wystarczyła

Po dzisiejszym spotkaniu możemy zrozumieć radość piłkarzy Omonii sprzed tygodnia. Chociaż Cypryjczycy wywalczyli bezbramkowy remis to wiedzieli, że na swoim boisku zdołają strzelić bramkę na wagę awansu. Przez całe spotkanie piłkarze Omonii przewyższali Jagiellonię doświadczeniem oraz umiejętnościami technicznymi. Tam gdzie Gajosowi piłka odskakiwała na dwa metry, to Nuno Assisowi spadała dokładnie tam gdzie on sobie tego życzył. W dodatku gospodarze świetnie wykorzystali moment słabości Jagiellonii, w którym wysoko wychodzili z pressingiem, co zaowocowało stratami polskiego zespołu.

Bramka strzelona na początku spotkania ustawiła ten mecz, ale nerwowość na stadionie można było dostrzec tylko na twarzach tłumnie zgromadzonych kibiców. Piłkarze trenera Kaiafasa od początku do końca wykonywali nakreślony plan, a posiadanie piłki wykorzystywali do maksimum. To Żółto-Czerwoni biegali za futbolówką, co przyniosło mizerny skutek w postaci jednego odbioru Tarasa Romanchuka i groźnego strzału z dystansu Piotra Grzelczaka. To właśnie były skrzydłowy Lechii Gdańsk w przerwie meczu zmienił koszmarnie grającego Nikę Dzalamidze i tchnął w drużynę nowego ducha.

Chociaż piłkarze Jagiellonii do końca spotkania walczyli o bramkę dającą awans do III rundy, to stać ich było wyłącznie na strzały, które nie zagroziły bramce Omonii. Przy takim rezultacie można żałować sytuacji, które w pierwszym meczu w Białymstoku zmarnowali Igors Tarasovs i Patryk Tuszyński. Jednak jeśli mamy patrzeć na pozytywy, to młoda drużyna Jagiellonii po tym dwumeczu nabyła bezcennego doświadczenia, a niektórzy zawodnicy mogli na własnym przykładzie dostrzec ile im brakuje do najlepszych na świecie.