Mróz, wielkie emocje i potężne błędy bramkarzy. Jagiellonia w znakomitym stylu wróciła na fotel lidera
2016-12-04 19:55:03; Aktualizacja: 7 lat temuWykorzystywanie potknięć rywali to trudna sztuka, ale niezwykle potrzebna w walce o triumf w rozgrywkach ligowych. W niedzielny wieczór Jagiellonia Białystok pokonała Lecha Poznań i ponownie objęła zaszczytne miejsce na pudle.
Kiedy LOTTO Ekstraklasa w grudniu gości w Białymstoku, wszyscy obecni na Stadionie Miejskim przy ulicy Słonecznej trzęsą się z zimna. W ten zimny wieczór spotkały się drużyny, które straciły w tym sezonie najmniej bramek w całej lidze, a sam „Kolejorz” w imponującym stylu wygrał cztery spotkania z rzędu. Mecz kolejki? Mimo zmrożonej murawy i ujemnej temperatury na ten pojedynek czekała cała piłkarska Polska.
Kolokwium poprawkowe
Bez dwóch zdań hit 18. kolejki najmocniej elektryzował fanów „Żółto-Czerwonych”. Białostoczanie nadal zajmują wysoką lokatę w ligowej tabeli, ale ostatnia porażka z Legią poddawała w wątpliwość możliwości zespołu Michała Probierza. Według części ekspertów Jagiellonia ciągle jest zbyt chimeryczną drużyną, która świetne występy przeplata słabszymi. Wspomniane spotkanie z aktualnym mistrzem Polski uwypukliło braki „Dumy Podlasia”, która drugie miejsce w zestawieniu zawdzięcza sumiennemu wypełnianiu założeń taktycznych i maksymalnej efektowności białostockich żądeł.Popularne
Zły wynik w meczu z Legią spowodowany był odejściem od wypracowanego wzorca. Jagiellonia poszła na wymianę ciosów i boleśnie przekonała się o sile warszawskiego zespołu. Dlatego w Michał Probierz głowił się w jaki sposób zatrzymać Lech Poznań – obok „Wojskowych” najlepszą obecnie drużynę w Ekstraklasie. Ambicją wielkich ludzi jest dokonywanie rzeczy wielkich i podobnie jest z klasowymi trenerami. Każdy z nich chce osiągnąć jak najwięcej. Dlatego niedzielne spotkanie w Białymstoku było ponownym testem trenera Probierza i całego zespołu - piłkarskim kolokwium poprawkowym sprawdzającym aktualne możliwości drugiego klubu najwyższej klasy rozgrywkowej.
Mecz bramkarzy
Tym razem gospodarze inaczej podeszli do pojedynku z teoretycznie lepszym przeciwnikiem. Pozostając w żargonie studenckim, podopieczni trenera Probierza poświęcili dziesiątki godzin na analizę materiałów o niedzielnym przeciwniku i sami godzinami doskonalili własne umiejętności, aby podczas sprawdzianu zaskoczyć rywala znajomością tematu.
Właśnie dlatego opiekun Jagiellonii zdenerwował się w momencie, kiedy „Przegląd Sportowy” dowiedział się o taktycznych planach szkoleniowca. Oczywiście Jaga nie zagrała w tym spotkaniu wedle przewidywań dziennikarzy, ale – zwłaszcza w defensywie – zbudowała szczelny mur, który momentami tworzyło pięciu zawodników. Właśnie powrót do wcześniejszych założeń sprawił, że białostoczanom udało się pokonać rywala. Zespołowość, odpowiedzialność taktyczna i w większym stopniu postawienie na defensywę. Zatrzymanie Kownackiego, Jevticia, Makuszewskiego, Majewskiego i Gajosa okazało się kluczem do sukcesu. Wspomniani zawodnicy w ostatnich czterech meczach strzelili aż 13 goli, dlatego tym bardziej, dzisiejszy kosmiczny występ w defensywie Rafała Grzyba i Jacka Góralskiego, zasługuje na najwyższe uznanie.
Z pewnością na jakiekolwiek uznanie nie zasłużyli sobie bramkarze (zwłaszcza golkiper Lecha) obydwu drużyn. Obaj maczali palce przy straconych bramkach, a niepewność Putnocky'ego zakończyła serię czterech ligowych meczów Lecha bez straconej bramki. Po skończonym meczu Nenad Bjelica więcej pretensji będzie miał do swoich zawodników, bo porażka w Białymstoku jest dziełem całej drużyny. Tym razem Jan Bednarek poniósł konsekwencję swoich błędów, a głów głównym winowajcom nie uratowali gracze ofensywni.
Jagiellonia Białystok w piątym meczu z rzędu okazała się lepsza od Lecha Poznań, a porażka Lechii spowodowała, że to właśnie białostoczanie zostali nowym liderem LOTTO Ekstraklasy. Mimo mrozu, słabej murawy i przeciwnościom losu (m.in. wahania nastrojów sędziego Stefańskiego) „Żółto-Czerwoni” pokazali moc, której zabrakło w meczu z Legią. A trzeba podkreślić, że całe spotkanie grali bez Konstantina Vassiljeva, który w ostatnim momencie wypadł z powodu kontuzji. Oby ta moc została w piłkarzach jak najdłużej.
Jagiellonia Białystok – Lech Poznań 2-1 (1-1)
Bramki: Świderski (16'), Cernych (64') – Arajuuri (45')
Jagiellonia: Kelemen [3] – Grzyb [4,5], Runje [3,5], Guti [3,5], Tomasik [3,5] – Romanczuk [3,5], Góralski [4] – Frankowski [3,5], Świderski [4] (77' Klimala), Chomczenowski [3,5] – Cernych [4,5].
Lech: Putnocky [2] – Kędziora [3], Bednarek [2], Arajuuri [3], Kadar [3] – Trałka [3], Gajos [3,5] – Makuszewski [2] (38’ Jóźwiak [3]), Majewski [3] (80' Pawłowski), Jevtić [3] – Kownacki [2] (68' Robak [3])
Żółte kartki: Romanczuk, Świderski – Kadar, Arajuuri
Widzów: 10 000
Sędzia: Daniel Stefański [2]
Plus meczu Transfery.info: Rafał Grzyb (Jagiellonia Białystok)