Kolejny nowy Neymar
Brazylijskie
media nadawały ten pseudonim już kilku zawodnikom. Był Gabriel
Barbosa z Santosu, był grający od jakiegoś czasu w Chelsea
- Kenedy, a teraz jest Gabriel Jesus. Nowemu
zawodnikowi “The Citizens” ma być najbliżej do osiągnięć
starszego kolegi. Od jakiegoś czasu uchodzi za jeden z największych
talentów brazylijskiego futbolu.
Ma
identyczny tatuaż
Jakiś
czas temu urodzony w 1997 roku napastnik zrobił sobie na
przedramieniu niemal identyczny tatuaż,
jaki ma na łydce Neymar. Widnieje na nim młody chłopiec, który
trzyma w ręku piłkę i spoglądając na brazylijskie fawele, marzy
o zrobieniu wielkiej kariery. 19-latek z całą pewnością mocno się
z tym obrazkiem utożsamia, ale według nas takie małpowanie jest
raczej słabe.
Kariera ruszyła
trzy lata temu
Wychowany w Jardim
Peri zawodnik, jak każdy Brazylijczyk, zaczął swoją przygodę z
piłką od gry na ulicy. Reprezentował potem barwy kilku mniejszych
klubików, aż w końcu trzy lata temu trafił do Palmeiras.
Wystrzelił w zasadzie od razu, w zespołach młodzieżowych trafiał
do siatki częściej niż wychodził na boisko.
Najlepszy
debiutant
W
pierwszym zespole Palmeiras zadebiutował w marcu 2013 roku. Czarował
niemal od razu. Bawił się z rywalami, a podkreślmy, że miał
wtedy raptem 17 lat. Nie bez powodu został okrzyknięty najlepszym
ligowym debiutantem. Wcześniej z podobnego wyróżnienia cieszył
się m.in. Keirrison. Chociaż nie jest to chyba zbyt fortunne
porównanie...
Jest w strasznym
gazie
Ostatnie
miesiące? W tym roku Jesus strzelił 11 goli w 14 spotkaniach ligi
brazylijskiej. Dorzucił do nich trzy asysty, a to oznacza, że
statystycznie bezpośrednio w każdym meczu wpływał na wynik. Co
ważne, nie zanotował dwóch trzy trzech kosmicznych występów,
tylko równomiernie rozkładał trafienia. W sumie strzelał w ośmiu
meczach. Od połowy czerwca ukuł aż siedmiokrotnie. Do tego
dorzucił cztery bramki w Copa Libertadores. Palmeiras odpadło tam
jednak już po fazie grupowej.
Ma
charakterek
Dwa gole strzelił w
meczu z argentyńskim Rosario Central. Spotkania jednak nie ukończył,
bo kilkanaście minut przed ostatnim gwizdkiem wyleciał z boiska. Oglądając wideo ciężko określić, kto zawinił bardziej, ale jedno jest pewne -
19-latek jak większość Brazylijczyków nie daje sobie w kaszę
dmuchać i ma charakterek.
Typowa
brazylijska perełka
Co oprócz
tego? Pseudonim wiele wyjaśnia. Jesus najczęściej występuje na
środku ataku, chociaż świetnie radzi sobie również ustawiony po
lewej stronie. Szybkość, zwinność, dynamika, drybling - a
wszystko to idzie w parze z wcale nie najgorszą sylwetką. Momentami
jeszcze za dużo czaruje, ale pod okiem Pepa Guardioli, który
zresztą przyciągnął go do Manchesteru, może nabrać ogłady. Brazylijscy dziennikarze są zgodni, do pełni możliwości jeszcze daleko.
Ma błysnąć na
igrzyskach
W zeszłym roku nowy Neymar grał na mistrzostwach świata do lat 20, ale nic wielkiego na tej imprezie nie pokazał. Brazylijczycy mocno liczą na jego świetne występy na nadchodzących igrzyskach. Chyba nie musimy dopisywać, z jakim zawodnikiem Barcelony będzie mu dane zagrać w ojczyźnie...
Najdroższy młokos w historii
Od
jakiegoś czasu Jesusem interesowało
się trzy czwarte Europy. W pewnym momencie wydawało się, że trafi
on właśnie do Katalonii, ale ostatecznie wyścig wygrali “The
Citizens”. Anglicy zapłacili za niego 32 miliony, a to oznacza, że
Brazylijczyk stał się najdroższym nastolatkiem w historii klubu.
Raheem Sterling czy ostatnio Leroy Sané, którzy kosztowali
zdecydowanie więcej, podpisywali bowiem umowy już po swoich 20.
urodzinach.
Namaszczony przez
Ronaldo
Zaczęliśmy
od Neymara, a skończymy na Ronaldo. Oczywiście Luísie Názario de
Lima. Do niego nowy zawodnik Manchesteru City również jest często
porównywany. - Jeśli miałbym obstawiać, którzy zawodnicy będą
mieli duży wpływ na grę brazylijskiej kadry w przyszłości, on
byłby jednym z nich. Jestem jego fanem. Gdy patrzę na niego, widzę
siebie sprzed lat. Podobieństw jest naprawdę dużo - powiedział
jakiś czas temu legendarny snajper.
Sam
19-latek przyznał z kolei, że patrząc
na styl gry, z “Il Fenomeno” utożsamia się nawet bardziej niż
z Neymarem.
No cóż, zobaczymy co z tego wyjdzie.